Między poezją a zmysłowością, czyli o malarstwie Ziemowita Kmiecia

Próba uchwycenia chwili, poetyckie dążenie do zatrzymania w kadrze momentu zachwytu albo zdumienia, a przy tym subtelność pokrewna dziełom Japończyków, to wszystko można znaleźć w pracach Ziemowita Kmiecia zaprezentowanych na wystawie "Black G loves" w krakowskiej galerii Zderzak.
Artysta, urodzony w Nałęczowie w 1977 r., ukończył studia na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i powoli buduje swój artystyczny świat. Od wczesnych prac jeszcze dość drapieżnych, bliskich ekspresjonizmowi do prac geometrycznych, zatopionych w nadrealistycznej atmosferze, pełnej aluzji i niedomówień.
Obrazy niewielkie, jasne, niczym prześwietlone zdjęcia, pokazują tylko fragmenty świata, szczegóły, którym artysta pozwolił wydobyć się z mlecznej magmy. Jak coś co zwróciło uwagę malarza, zachwyciło, zaskoczyło, pojawiło się nagle i zostało w pamięci. Włosy zwinięte w misterny kok albo opadające na plecy młodej kobiety. Stopy z pomalowanymi na czerwono paznokciami. Tajemnicze rośliny wynurzające się jak ze snu. Jest w tym odrobina atmosfery Kazimierza Mikulskiego i jego obrazów, na których nasycone zmysłowością nagie kobiety pojawiają się z jakiegoś alternatywnego świata stworzonego przez artystę. Tytuł wystawy w galerii Zderzak jest dwuznaczny. Czarne rękawiczki? A może erotyczny punkt G? Elementy poetyckie mieszają się z realnymi.
Na jednym z obrazów czarna szklana piłeczka przyklejona jest między dwiema rakietkami do pingponga wprost do podłoża, druga zaś umieszczona została nieco wyżej. Czyżby walka między dwojgiem graczy, do których należą rakietki? Rozgrywka między płciami? A może dwaj walczący o jedną, podczas gdy druga jest poza granicą dostępności i oddzielona drewnianą linijką? Prace te rodzą pytania bynajmniej nie malarskie. Świat, w którym mężczyzna postrzega kobietę jak przez erotyczny sen - widząc jej piękne włosy, ramiona  i smukłe linie ciała, albo akcesoria takie jak torebka czy wieszak, które należą do damskiego świata?
A może świat rywalizacji? Kobieta ubiera czarne rękawiczki i zaraz sięgnie po nóż, który jest na razie poza jej zasięgiem , ale nie jest niemożliwy do pochwycenia (i wbicia w serce)... Uroda delikatna niczym na japońskich drzeworytach zasygnalizowana jedynie i budząca pożądanie, ale też nie taka znów "na piedestale", bo i po niej spacery urządza sobie pospolita mucha...
Egzotyczne napisy sugerują tęsknotę - za wymarzonymi miejscami (Noa Noa - czyżby aluzje do tahitańskich obrazów Gauguina?) i rajskimi roślinami ("Plantes exotiques"). Za tym co trudno dostępne, dalekie, tym co kusi, bo nieznane, więc może wspanialsze, piękniejsze niż nasze codzienne otoczenie?
Artysta dając  tytuł wystawie skłania odbiorcę do pewnego wysiłku - do połączenia treści obrazów z  przedmiotami dołączonymi i napisami nadającymi dodatkowy wymiar koncepcji twórcy. Interesująca wystawa, którą warto obejrzeć i być może doszukać się jeszcze innych aluzji, jakie w swoich pracach ukrył przed odbiorcą Ziemowit Kmieć.
Ekspozycja czynna będzie do 6 sierpnia 2016 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito