Siemiradzki i jego idylle
Henryk Siemiradzki kojarzony jest głównie z nurtem akademickim w
malarstwie XIX w. Jego monumentalne "Pochodnie Nerona" robią wrażenie.
Nie tylko na turystach zwiedzających krakowskie Sukiennice, którzy
zaskoczeni są rozmiarami tego płótna (385-704 cm!) i bogactwem detali i
wątków oddanych z niezwykłą precyzją. Wielkim admiratorem "Pochodni
Nerona" był również Tadeusz Kantor, który w swoich telewizyjnych
programach o sztuce zachwycał się teatralnością tego przedstawienia.
Henryk Siemiradzki urodzony w Nowobiełgorodzie w 1843 roku w rodzinie carskiego oficera, zanim udał się do Petersburga, by studiować malarstwo, ukończył wydział matematyczno-przyrodniczy Uniwersytetu w Charkowie, gdzie obronił pracę "O instynkcie owadów", która to dysertacja zapewniła mu tytuł kandydata nauk przyrodniczych.
Kolejne studia to już petersburska Akademia Sztuk Pięknych, a następnie podróże artystyczne do Monachium i Włoch, gdzie zwiedzał m.in. Neapol i był świadkiem wybuchu Wezuwiusza. Po powrocie z wojaży, zakupił dworek w Strzałkowie koło Radomska i ożenił się z 18 - letnią kuzynką, Marią.
Zmarł w Strzałkowie w 1902 roku, ale pochowany został na krakowskiej Skałce, w krypcie zasłużonych. W Krakowie pozostawił po sobie słynną kurtynę w Teatrze Słowackiego malowaną w latach 1892-1894 (sześć lat później zaś - kurtynę do Teatru Wielkiego we Lwowie).
W Sukiennicach znajduje się prócz wspomnianych już "Pochodni Nerona", kilka innych obrazów (Krajobraz znad Świsłoczy, Nieukończony autoportret, Portret Ludwika Wodzickiego, Portret matki artysty, Portret ojca, Scena z życia pierwszych chrześcijan) oraz najnowsza wystawa - Poszukując Arkadii, na której można obejrzeć prace ze zbiorów Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki - dwanaście przepięknie zaaranżowanych w szafirowych salach idylliczno-sielankowych obrazów, które pokazują iż z Siemiradzkiego był też niezły pejzażysta i prawdziwie romantyczna dusza.
Wspaniałe są nie tylko krajobrazy, ale i portrety (zwłaszcza Greczynki), z kosztowną biżuterią zdobiącą ciała kobiet o misternie splecionych włosach i wyrafinowanych szatach (np. biała wydekoltowana suknia w obrazie "Cyganka" z 1877 r.) Nie mówiąc o obuwiu! Warto zwrócić uwagę na obraz "Odpoczynek" z 1896 r., na którym sportretowane zostały dwie kobiety, z których jedna ma wytworne sandały, wyglądające jak niemal nam współczesne letnie "rzemykowe" buty.
Wszystkie te obrazy budzą chęć pogrążenia się w marzeniach. Jak się wydaje, taki właśnie był zamysł artysty zakochanego w antyku, który odtwarzał, znając pozostałości starożytne i krajobrazy oglądane w Rzymie czy Neapolu.
Temat romantycznej miłości doskonale wyraził w obrazie "Za przykładem bogów" z 1899 r., gdzie miłosnym uściskom posągów towarzyszy urzeczenie sobą pary ludzi w rzymskich strojach, na tle stawu, na którego wodach kołysze się łódź (warto przyjrzeć się jej łabędzim kształtom).
Miłość, spokój, przyroda, sztuka, beztroska... - obrazy kojące, które widz chciałby zatrzymać, by pogrążyć się w sielance, z jaką rzadko ma dziś do czynienia. A i malarz pewnie nieczęsto mógł zakosztować spokoju (czworo dzieci, służba, przyjaciele) w swoim majątku w Strzałkowie. Może dlatego tak znakomicie udało mu się odtworzyć klimat za jakim tęsknił.
Wystawa czynna będzie do 7 sierpnia 2016 r.
Henryk Siemiradzki urodzony w Nowobiełgorodzie w 1843 roku w rodzinie carskiego oficera, zanim udał się do Petersburga, by studiować malarstwo, ukończył wydział matematyczno-przyrodniczy Uniwersytetu w Charkowie, gdzie obronił pracę "O instynkcie owadów", która to dysertacja zapewniła mu tytuł kandydata nauk przyrodniczych.
Kolejne studia to już petersburska Akademia Sztuk Pięknych, a następnie podróże artystyczne do Monachium i Włoch, gdzie zwiedzał m.in. Neapol i był świadkiem wybuchu Wezuwiusza. Po powrocie z wojaży, zakupił dworek w Strzałkowie koło Radomska i ożenił się z 18 - letnią kuzynką, Marią.
Zmarł w Strzałkowie w 1902 roku, ale pochowany został na krakowskiej Skałce, w krypcie zasłużonych. W Krakowie pozostawił po sobie słynną kurtynę w Teatrze Słowackiego malowaną w latach 1892-1894 (sześć lat później zaś - kurtynę do Teatru Wielkiego we Lwowie).
W Sukiennicach znajduje się prócz wspomnianych już "Pochodni Nerona", kilka innych obrazów (Krajobraz znad Świsłoczy, Nieukończony autoportret, Portret Ludwika Wodzickiego, Portret matki artysty, Portret ojca, Scena z życia pierwszych chrześcijan) oraz najnowsza wystawa - Poszukując Arkadii, na której można obejrzeć prace ze zbiorów Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki - dwanaście przepięknie zaaranżowanych w szafirowych salach idylliczno-sielankowych obrazów, które pokazują iż z Siemiradzkiego był też niezły pejzażysta i prawdziwie romantyczna dusza.
Wspaniałe są nie tylko krajobrazy, ale i portrety (zwłaszcza Greczynki), z kosztowną biżuterią zdobiącą ciała kobiet o misternie splecionych włosach i wyrafinowanych szatach (np. biała wydekoltowana suknia w obrazie "Cyganka" z 1877 r.) Nie mówiąc o obuwiu! Warto zwrócić uwagę na obraz "Odpoczynek" z 1896 r., na którym sportretowane zostały dwie kobiety, z których jedna ma wytworne sandały, wyglądające jak niemal nam współczesne letnie "rzemykowe" buty.
Wszystkie te obrazy budzą chęć pogrążenia się w marzeniach. Jak się wydaje, taki właśnie był zamysł artysty zakochanego w antyku, który odtwarzał, znając pozostałości starożytne i krajobrazy oglądane w Rzymie czy Neapolu.
Temat romantycznej miłości doskonale wyraził w obrazie "Za przykładem bogów" z 1899 r., gdzie miłosnym uściskom posągów towarzyszy urzeczenie sobą pary ludzi w rzymskich strojach, na tle stawu, na którego wodach kołysze się łódź (warto przyjrzeć się jej łabędzim kształtom).
Miłość, spokój, przyroda, sztuka, beztroska... - obrazy kojące, które widz chciałby zatrzymać, by pogrążyć się w sielance, z jaką rzadko ma dziś do czynienia. A i malarz pewnie nieczęsto mógł zakosztować spokoju (czworo dzieci, służba, przyjaciele) w swoim majątku w Strzałkowie. Może dlatego tak znakomicie udało mu się odtworzyć klimat za jakim tęsknił.
Wystawa czynna będzie do 7 sierpnia 2016 r.
Komentarze
Prześlij komentarz