Lalki za szkłem, czyli "Małe światy" Bogny Becker


Lalki są kalekie, połamane, uszkodzone. Kupowane na pchlich targach w całej Europie. Bogna Becker umieszcza je pod kloszem, pieczołowicie osłaniając od świata, w którym nie ma dla nich miejsca. Stwarza im nową przestrzeń, chroni, izoluje i w pewien sposób sakralizuje. Wszak w identycznych szklanych kloszach spotyka się jeszcze dzisiaj święte figurki - Matki Boskie z Dzieciątkami albo Jezusa z gorejącym sercem.
Bogna Becker swoje "Małe światy" stworzyła w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie. Na tle czarnych ścian mocno oświetlone szklane "bańki" przechowują niczym w tajemnej klinice lalek przeszłość. Artystka, dziś już ponad 70-letnia, wychowana w Krakowie, od dziecka zafascynowana była kolekcjonowaniem zabawek, ale i drobnych bibelocików, które wmontowuje w swoje prace, tworząc surrealistyczne scenki.
Nie bez powodu jako swoich ulubionych artystów wymienia Balthusa, Bellmera czy Piaseckiego, którym dedykuje poszczególne prace. Lalki za szkłem przypominają dzieło, jakie zrobiło na artystce wrażenie bardzo dawno, we wczesnym dzieciństwie, a mianowicie "Piekło" Hieronima Boscha. Kalekie postacie, ogarnięte szaleństwem, poprzekształcane, przenikane przez faunę i florę odcisnęły piętno na małej ciekawej świata dziewczynce, która jako nastolatka będzie z upodobaniem odwiedzać krakowskie Muzeum Przyrodnicze i rysować owady i insekty.
Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie, wyszła za mąż za artystę Mariana Kruczka i sporo podróżowała stykając się ze środowiskiem surrealistów francuskich i belgijskich.  Już w latach 70. zaczęła tworzyć przestrzenne kolaże, skrzyneczki, które wypełniała surrealistycznymi przedmiotami. Na wystawie "Małe światy" można obejrzeć takie skrzyneczki jak np. dedykowaną Piotrowi Skrzyneckiemu czy Modiglianiemu, a także tworzącą rodzaj "relikwiarzy" serię "Męczenników" czy martwych zwierząt ("Kreci król umarł"), które kojarzyć się mogą z nurtem francuskiego Nowego Realizmu.
Bogna Becker to outsiderka, nie wystawia zbyt często, nie jest powszechnie znana, choć może szkoda, bo jej prace zasługują na większe zainteresowanie. Jej prace są niespodziewanie bardzo aktualne, doskonale mogą spuentować współczesne niepokoje społeczne, stosunek ludzi do przedmiotów, które po wykorzystaniu po prostu się wyrzuca, nawet nie próbując ich naprawiać.
Kalekie, zdeformowane, szalone Pątniczki wloką za sobą wszystkie swoje nadzieje, wszystkie bolączki i cierpienia, obwieszone przedmiotami, które mają sprawić, że to o co się modlą spełni się. I niezależnie od tego jak bardzo będą musiały się poświęcić, brną naprzód, ku swoim celom, które sobie obrały, nie bacząc na to, że nie mają już ani sił ani innego wsparcia... W takich pracach jak "Części zastępcze" czy "To, co pozostało" współczesny widz może zobaczyć czym my, ludzie, się staliśmy - dzięki medycynie możemy mieć protezy, możemy wymienić wiele narządów, aby żyć, ale co z nas, nas prawdziwych, nas "pierwotnych", pozostanie?
Człowiek wyeksploatowany do końca niczym "Martwa tancerka" może wymienić sobie części ciała, ale jego dusza jest nie do wymiany, jego umysł jest obciążony minionymi przeżyciami i cierpieniami i nie da się go zastąpić. Nasze "Małe światy" powinniśmy chronić, delikatnie obchodząc się ze swoim ciałem i ze swoim życiem, bo inaczej zostaniemy jak te kalekie lalki, które prą naprzód za wszelką cenę...
Wystawa czynna będzie do 26 czerwca 2016 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito