The Krasnals w mieście krasnoludków

Nie wiadomo kim naprawdę są i skąd pochodzą. Pojawili się w 2008 roku w atmosferze skandalu - wysłali dzieło jednego z nich, Whielkiego Krasnala, do Christie'a, gdzie w wyniku pomyłki uznano prace "Untitled" ("Group of Monkeys with White Bananas") za dzieło znanego polskiego malarza Wilhelma Sasnala i wyceniono na zawrotną sumę 70 tys. funtów. Gdy w domu aukcyjnym zorientowano się, że doszło do pomyłki, wycenę unieważniono. The Krasnals powstało więc w  cieniu sławy artysty już uznanego, pasożytując niejako na sztuce już istniejącej i deprecjonując rynek sztuki, system wystawienniczy i artystów, trywialnie mówiąc "u żłobu".
I tak trochę wspinając się po Sasnalu, szokując politycznie i obyczajowo, nie wymyślając nic nowego i twierdząc iż ci którzy osiągnęli sukces osiągnęli go mimo nikłych pomysłów artystycznych, zaczęli budować markę The Krasnals. Kontaktują się z galeriami przez pośredników, wydają odezwy, prowadzą bloga, kpiąc sobie z wszystkich i wszystkiego.W 2009 roku obraz jednego z Krasnalsów zawisł w prestiżowej Tate Modern obok prac  Andy Warhola i Jeffa Koonsa, nie mówiąc o Damienie Hirście - prawdziwym prestidigitatorze sztuki najnowszej, który potrafiby sprzedać nawet martwą piranię na pustyni twierdząc, że to dzieło lokalnej sztuki prehistorycznej.
Jak się okazało strategia Krasnalsów przyniosła efekty, bo grupa anonimowych artystów nabijających się z całego artystycznego  (i nie tylko) świata, została nawet nominowana do ... Paszportów Polityki. W tymże  2009 roku pokazali swoje prace w warszawskiej Fabryce Trzciny, a w 2001 roku pojawili się znienacka w Wenecji, gdzie nieźle narozrabiali na biennale, uzurpując sobie prawo do bycia samozwańczymi i jedynymi przedstawicielami polskiej sztuki najnowszej.
We wrocławskiej Galerii Miejskiej można obecnie obejrzeć całkiem sporą wystawę ich prac ("Czuję skurcze twojego przełyku" - tytuł sugerujący możliwość nieco womitatywnego odbioru ich dzieł), w których znane, choć mocno zmodyfikowane dzieła sztuki takie jak manetowska "Olimpia" czy "Guernika" Picassa znajdują się obok namalowanych niczym na  billboardach reklamowych gwiazd show-businessu takich jak Madonna, Angelina Jolie, ale też kojarzonych z awangardą twórców takich jak  Eugene Ionesco, Jean Cocteau, Bruno Schulz czy Tadeusz Kantor.
Oglądając obrazy Krasnalsów  nawet średnio zorientowany widz może rozpoznać wiele postaci, zwłaszcza że sporo ich znanych jest z telewizyjnych relacji. Politycy, przywódcy religijni, aktorzy, reżyserzy, wymieszani w upiornym malarskim koktajlu (niczym Putin i Obama z Michaelem Jacksonem) - wszyscy oni spoglądają ze ścian galerii, a zatem z miejsca będącego symbolem znienawidzonego rzekomo establishmentu artystycznego.
Z Krasnalsami jest trochę jak z twórcami prześmiewczego bloga "Make life harder" opierającego swoją strategię popularności na nabijaniu się z modowego bloga Kasi Tusk "Make life easier". Oni także występowali jako anonimowi żartownisie nie znający żadnych granic w drwinach i hejtowaniu. Uczciwie zresztą przyznali, że w ten sposób chcieli się wylansować,  co im się oczywiście udało.
Drugim skojarzeniem jakie przyszło mi na myśl był szwedzki zespół rockowy Ghost, który co ciekawe powstał również w 2008 roku i również do dziś jego członkowie znani wyłącznie z obrazoburczych ksywek (Papa Emeritus) nie zdejmują masek i chronią swoją tożsamość, a w swojej,  w większości coverowej muzyce, nawiązują do hitów takich zespołów jak The Beatles, Abba czy Army od Lovers. A przecież  The Krasnals również na swój  sposób "coverują" dzieła innych, kopiując ikonograficznie oswojone przez pop kulturę prace, reprodukowane wielkokrotnie w różnych mediach i przemielone przez dziesiątki innych współczesnych artystów.
Nie są zatem Krasnalsi specjalnie oryginalni, choć trudno im odmówić znajomości historii sztuki, polityki, czy umiejętności malowania, a przede wszystkim inteligencji i smykałki do reklamy, o czym można się przekonać na wrocławskiej wystawie. Jednak liczenie na zgorszenie politycznymi i obyczajowymi ekscesami Krasnalsów jest chyba zbyt daleko posuniętą chęcią przyciągnięcia na wystawę ludzi, którzy sztuką się specjalnie nie interesują. Dobre jakościowo malarstwo, polane  nieco skandalizującym politycznym ekstremum, ironia, o dziwo sporo prac czarno-białych niczym artystyczne fotografie to coś co zobaczyć można w salach galerii przy ulicy Kiełbaśniczej we Wrocławiu.
Jednak na takie akty jak przybycie aktora Daniela Olbrychskiego z szablą szarżującego na wystawione w warszawskiej galerii  Zachęta w 2002 r. prace Piotra Uklańskiego ("Naziści") raczej nie ma co liczyć. W końcu w sztuce wszystko już było i zaszokować mogłaby tylko informacja kim są członkowie The Krasnals i gdyby byli to... Tu czytający niniejszy tekst niech sobie dorzuci odpowiednie nazwisko -  Wilhelm Sasnal, Piotr Uklański, Katarzyna Kozyra, a może obecny lub poprzedni członek rządu, bo w sumie czemu nie? To by dopiero był skandal. Póki co jednak tożsamość Krasnalsów w mieście krasnoludków jest dobrze chroniona, a poprzednie sugestie możemy włożyć między bajki.
Ekspozycja czynna będzie do 12 marca 2016 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito