Boznańska w Warszawie
Niezmiernie rzadko zdarza mi się oglądać dwukrotnie tę samą wystawę. Wyjątkiem była pośmiertna ekspozycja dzieł Tadeusza Kantora w krakowskim Muzeum Narodowym. Jednak była to wystawa ta sama, w tym samym muzeum, gdzie w salach uśpione ambalaże, rysunki i arte fakty budziły wspomnienia najsłynniejszych spektakli Kantora - "Umarłej klasy", "Wielopola, Wielopola" czy "Niech sczezną artyści". Jednak po raz pierwszy zdarzyło mi się oglądać wystawę dzieł tej samej malarki, ale w dwóch różnych muzeach i to w dwóch różnych miastach. Malarki, która bardzo wcześnie osiągnęła zawodowy sukces, została doceniona i zrobiła prawdziwą karierę w kapryśnym Paryżu, gdzie prowadziła pracownię, do której zapisywały się elegantki, nie tylko ze środowiska Polonii francuskiej, ale i damy z międzynarodowej śmietanki towarzyskiej. Tę malarkę można było kilka miesięcy temu obejrzeć w krakowskim Muzeum Narodowym, a od lutego także w stolicy. W salach warszawskiego