Winyle, grzechy i przytulanki - wystawa wrocławskich dyplomantów "My'15"

Prace tegorocznych wrocławskich dyplomantów z Akademii Sztuk Pięknych można obejrzeć w BWA na wystawie "My'15". A jest co oglądać. Instalacja Sebastiana Łubińskiego "Novum ens-largus panorama eventum I" widoczna jest przez ogromną witrynę galerii.  Wiszące winyle, czarno-białe i graficzne elementy, całość przywodząca na myśl rzeźby Jeana Dubuffeta, mająca w sobie elementy zabawy  charakterystyczne dla Nowego Realizmu (Niki de Saint- Phalle, Jean Tinguely) i przyciągająca wzrok monumentalna  skala realizacji młodego wrocławskiego artysty sprawiają, że Grand Prix wydaje się jak najbardziej zasłużoną nagrodą dla Łubińskiego.
Na wystawie w BWA zwracają uwagę prace Marii Downarowicz. "Do przytulania" tworzy ogromna wielobarwana kapa ozdobiona kolorowymi kwadracikami i motylkami oraz wycięciami na głowy i ręce, w których umieszczono zdjęcia dziecięcych twarzy i dłoni. Na podłodze pod pracami znajdują się zabawki-przytulanki wykonane z miękkiej tkaniny. Usypianki, które mogą znaleźć się w dziecięcym łóżeczku bez obawy, że maluch zrobi sobie taką zabawką krzywdę (forma miękkiej obłej poduszkowatej zabawki bez elementów, które można oderwać i połknąć to doskonały pomysł do seryjnej produkcji). Prace młodej artystki sygnalizują pewien "intymistyczny" trend, który  od pewnego czasu można obserwować wśród twórców młodego pokolenia - wykorzystywanie własnych doświadczeń i odczuć nieartystycznych, które wprowadza się do świata sztuki. Jednym z przykładów może tu być Honorata Martin, której ekspozycję "Bóg Małpa", można było we wrocławskim BWA obejrzeć kilka miesięcy temu.
Wśród młodych dyplomantów interesujące jest niezwykle użytkowe podejście do sztuki.  Zaobserwować to można w projektach  Anety  Talarczyk i w jej koncepcjach obiektów wielofunkcyjnych. Latający niczym reklamowy cepelin wieloryb, z wnętrza którego można obserwować otoczenie, albo niezwykle wyrafinowane jednopomieszczeniowe hotelowe mieszkanie, ergonomiczne, estetycznie dopracowane i  funkcjonalne, przywodzą na myśl futurystyczne filmy albo świat opisany w książkach z gatunku SF. Realizacja takich projektów nie jest niemożliwa, a nawet mogłaby być dla ekskuzywnych hoteli czy biur podróży wyzwaniem, które mogłoby zaspokoić kaprysy wymagających klientów z biznesowo-celebryckiej półki...
Na wystawie warto też zwrócić uwagę na instalację "Mowa ciała, siedem grzechów głównych" Pauliny Piecyk. Wykonany z surowego szarego płótna "parawan" z naszytymi czarną włóczką (sznurkiem?) konturami mężczyzn uosabiających grzechy, otacza centralnie ustawioną kobiecą jak się wydaje sylwetkę owiniętą w płótno i mocno związaną sznurkiem. Kobieta, która otoczona przez mężczyn jest tak zaślepiona, że nie dostrzega ich wad (grzechów)? Interpretacji może być wiele. Sposób realizacji bardzo pomysłowy. Dopiero podchodząc  bliżej "parawanu" widać, że postacie nie są namalowane, lecz naszyte.
Warto obejrzeć prace młodych  artystów, których drogi twórcze mogą się rozwinąć w najróżniejszy sposób.
Ekspozycja czynna będzie do 29 listopada.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito