Muzeum Beksińskiego w Częstochowie
W Częstochowie w Miejskiej Galerii Sztuki znajduje się niezwykłe
miejsce. Niezwykłe zwłaszcza dla miłośników twórczości Zdzisława
Beksińskiego. Na piętrze w niewielkich salach ze specjalnie
przyciemnionym oświetleniem wyeksponowane zostały prace z kolekcji Anny i
Piotra Dmochowskich. Tych Dmochowskich, z którymi za życia artysta
pozostawał w ambiwalentnych stosunkach ni to przyjaźni ni to
nienawiści, co znakomicie przedstawiła w swojej bestsellerowej książce
Magdalena Grzebałkowska ("Beksińscy").
Prace Beksińskiego znajdują się tu od 2006 roku i dla wielbicieli talentu mistrza z Sanoka to miejsce godne polecenia. 50 obrazów z lat 1983 -1995 i część rysunków Beksińskiego (lata 60. i 70.) oświetlonych reflektorami, w których zastosowano specjalne soczewki, powodujące specyficzne efekty świetlne i zupełnie inny odbiór prac, zazwyczaj w muzeach eksponowanych przy mocnym oświetleniu na tle jasnych ścian - to wszystko ogląda się po prostu znakomicie. Kolory na obrazach "Beksa" po prostu dźwięczą, formy uwidocznione dzięki tej specyficznej aranżacji, wzbogaconej o specjalnie zamówioną na tę wystawę muzykę, budzą fascynację, przerażenie, grozę, ekscytację i wiele innych odczuć.
Z zachwytem zwiedza się salę, w której z półmroku wynurzają się surrealistyczne twarze, kościste formy, krwawe szaty, szare kawałki ciał, otwartych niczym zniszczone domy. Dostrzec tu można wyraźnie zaznaczone wątki eschatologiczne, wszechogarniającą chorobliwą fascynację umieraniem i rozkładem, cmentarzami, erotyzm taki trochę nekrofilski, tkaniny barokowo nasycone, śmierć przenikająca każdy element postaci, przedmiotu, sytuacji... Wystawa niesamowita, oszałamiająca, myślę, że Beksiński byłby nią zachwycony.
Prace Beksińskiego znajdują się tu od 2006 roku i dla wielbicieli talentu mistrza z Sanoka to miejsce godne polecenia. 50 obrazów z lat 1983 -1995 i część rysunków Beksińskiego (lata 60. i 70.) oświetlonych reflektorami, w których zastosowano specjalne soczewki, powodujące specyficzne efekty świetlne i zupełnie inny odbiór prac, zazwyczaj w muzeach eksponowanych przy mocnym oświetleniu na tle jasnych ścian - to wszystko ogląda się po prostu znakomicie. Kolory na obrazach "Beksa" po prostu dźwięczą, formy uwidocznione dzięki tej specyficznej aranżacji, wzbogaconej o specjalnie zamówioną na tę wystawę muzykę, budzą fascynację, przerażenie, grozę, ekscytację i wiele innych odczuć.
Z zachwytem zwiedza się salę, w której z półmroku wynurzają się surrealistyczne twarze, kościste formy, krwawe szaty, szare kawałki ciał, otwartych niczym zniszczone domy. Dostrzec tu można wyraźnie zaznaczone wątki eschatologiczne, wszechogarniającą chorobliwą fascynację umieraniem i rozkładem, cmentarzami, erotyzm taki trochę nekrofilski, tkaniny barokowo nasycone, śmierć przenikająca każdy element postaci, przedmiotu, sytuacji... Wystawa niesamowita, oszałamiająca, myślę, że Beksiński byłby nią zachwycony.
Komentarze
Prześlij komentarz