Litewskie pejzaże znad Niemna - wystawa Mikalojusa Konstantinasa Ciurlionisa

Najbardziej znany malarz i kompozytor litewski Mikalojus Konstantinas Ciurlionis (1875-1911), choć na przełomie XIX i XX wieku cieszył się sporą popularnością, zarówno jako kompozytor jak i malarz, to obecnie w Polsce jest niemal kompletnie zapomniany.
O Ciurlionisie po raz pierwszy usłyszałam bardzo dawno temu, kiedy podczas pobytu w Kownie jedna z mieszkających tam Polek z zachwytem opowiadała mi o muzeum, w którym znajdują się dzieła tego artysty, który komponował prawdziwie nowoczesną jak na owe czasy muzykę, ale też malował przecudowne gwiaździste krajobrazy, od których "serce napełniała nostalgia". Ten malarz nazywał się Michał Konstanty Czurlanis, był gruźlikiem, ale jakoś udało mu się tę chorobę pokonać (podobno przysłużyło się do tego gorące i suche powietrze Egiptu, który odwiedzał). Związał się z przepiękną i wybitnie utalentowaną poetką Sofiją i miał z nią córkę, Danusię. Co ciekawe, to dopiero Sofija nauczyła go języka litewskiego.  Cierpiał też na schizofrenię i zakończył życie w sanatorium dla obłąkanych, nieopodal Warszawy.
Niestety w czasie mojego pobytu na Litwie nie udało mi się zwiedzić muzeum w Kownie i przez długi czas nie miałam okazji podziwiać prac tego, jak się później okazało, niezwykle interesującego malarza.
W Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie trwa właśnie wystawa "Litewska opowieść", na której można obejrzeć ok. 100 prac Ciurlionisa i posłuchać jego muzyki, łagodnie sączącej się z głośników i wypełniającej sale dźwiękami dzieł kompozytora, który był równocześnie malarzem. Te niewielkie obrazki, malowane najczęściej temperą na papierze składają się na cykle  ("Zima", "Wiosna", "Iskry"), na których przyroda przedstawiona jest w sposób liryczny i pełny tęsknoty. Tak jakby artysta uwieczniał miejsca i chwile, które niedługo miał stracić. Faktem jest, że zmarł dość młodo, bo mając 36 lat.
"Preludnium" i "Fuga" Ciurlionisa malowane subtelnie, z czułością i baśniowo, przywodzą na myśl  protoekspresjonistyczne obrazy młodopolskiego malarza Witolda Wojtkiewicza i dramaty Maeterlincka ("Cieplarnie"). Litewski malarz obracał się jednak raczej w środowisku warszawskim, gdyż to własnie tutejszą Akademię Sztuk Pięknych kończył pod kierunkiem Ferdynanda Ruszczyca i Konrada Krzyżanowskiego.To tutaj rozpoczęła się również jego wieloletnia przyjaźń z Eugeniuszem Morawskim, pokrewną duszą i podobnie jak on, malarzem i kompozytorem.
Niektóre prace przedstawiają żywioły takie jak morze, które fascynowały artystę, inne pokazują miejsca mityczne, znane z litewskiego folkloru ( tryptyk "Rajgród"). Fascynujące są namalowane cmentarze - mroczny "Litewski cmentarz"  i zachwycający, choć niewielki rozmiarami, obraz "Krzyże przydrożne na Żmudzi" - oba z 1909 roku.
Są tu również szkicowniki artysty, pełne  wykonanych różnymi technikami (ołówek, kredka) motywów krajobrazowych, roślin, postaci, fragmentów kompozycji, które potem przenosił  za pomocą tempery na karton. Dzięki rysunkom wykonanym ołówkiem poznać możemy zarówno piękny kościół w Druskiennikach, jak i znajdujący się w tym kurorcie nad Niemnem dom Ciurlionisa, w którym mieszkał z ojcem organistą i siedmiorgiem rodzeństwa.
Wystawa pięknie zaaranżowana na tle barwnych ścian (warto zwrócić uwagę na czerwoną salę " Dialog malarstwa i muzyki" z kompozycją "Szmer lasu"), czynna będzie do końca stycznia 2016 roku

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito