Styl japoński, styl piękny
Pod takim właśnie tytułem "Styl japoński - styl piękny. Ula i Kazu"
otwarto w Oddziale Grafiki Muzeum Historii Katowic ekspozycję prac
Urszuli Tekieli i Masakazu Miyanagi. Prace niewątpliwie zasługują na
uwagę i doskonale odzwierciedlają tytuł wystawy. Masakazu Miyanaga
urodził się w 1970 roku w Oita, studiował na Wydziale Malarstwa
Uniwersytetu w Fukuoce, a następnie w Tsukubie, by - podobnie jak inny
japoński artysta od lat tworzący w Polsce, czyli Koji Kamoji -
zamieszkać w Polsce. W połowie lat 90. był wolontariuszem w Domu Kultury
w Myślenicach, odbył staż na krakowskiej ASP, a obecnie współpracuje z
Centrum Sztuki i Techniki Manggha w Krakowie. Miyanaga tworzy swoje
prace malując je na desce dębowej, wykorzystując nieczęsto obecnie
stosowaną niezwykle pracochłonną technikę tempery i złocenia
24-karatowym złotem.
Niesamowita precyzja w nakładaniu pędzelkiem drobniutkich kreseczek tworzących kształty zwierzęce, roślinne i architektoniczne sprawia, że obrazy te ogląda się niczym średniowieczne malarstwo tablicowe. Tradycja umieszczania na obrazie obok motywu malarskiego również tekstu, ma korzenie dalekowschodnie, choć same sentencje są u Miyanagi po łacinie. W niewielkiej sali katowickiego muzeum można podziwiać martwe natury przypominające te z obrazów włoskich mistrzów renesansu i manieryzmu. Towarzyszą im cytaty, np. przypisywany Lotariuszowi (wnukowi Karola Wielkiego): "TEMPORA MUTANTUR ET NOS MUTAMUR IN ILLIS", co znaczy "Czasy się zmieniają i my zmieniamy się (wraz) z nimi" - na obrazie przedstawiającym typowo japoński motyw ptaka na gałęzi, ale w przeciwieństwie do klasycznego malarstwa z Kraju Kwitnącej Wiśni, jest on przyozdobiony w "oślepiający" kaptur na łebku, a tło jest jednolicie ciemne. Inna z prac - martwa natura z kubkiem, w którym stoją dwa pędzelki, a obok ustawione zostały kasztany, czosnek i dynia, ma u dołu napis CARPE DIEM, co znaczy "Chwytaj dzień", czyli korzystaj z przyjemności...
Niektóre tła prac japońskiego artysty są złote, inne czarne. Przedstawione przedmioty oddane zostały z niezwykłym pietyzmem. Jednym z najbardziej subtelnych jest moim zdaniem obraz z sentencją OMNIS HABET SUA DONA DIES, czyli "Każdy dzień niesie swe dary", z naczyniami, kasztanami i herbem, choć na uwagę zasługuje również martwa natura z owocami, w centrum której znajduje się budowla przypominająca kościół, tyle że chylący się ku ziemi, niczym Krzywa Wieża w Pizie.
W sali obok umieszczono portrety autorstwa Urszuli Tekieli, urodzonej w 1979 roku w Krakowie artystki, która po ukończeniu krakowskiego Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych, studiowała w Instytucie Sztuki Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie na wydziale projektowania graficznego. Inspiracje stylem Art Deco i jego najsłynniejszą przedstawicielką, czyli Tamarą Łempicką, są w tych pracach szczególnie widoczne. Niezwykle efektowne kobiece wizerunki w strojach japońskich, japońskim makijażu, ale o całkiem zachodnich rysach twarzy i fryzurach, świadczących o tym, że to przebrane Europejki, wytworne niczym zamożne bohaterki obrazów Łempickiej z lat 20., ogląda się z wyjątkową przyjemnością, nie tylko z powodu urody pozujących i doskonałego warsztatu autorki, lecz także dla drobnych szczegółów, które krakowska artystka umieściła na obrazach (np. japońska maska, lustro, ale i chryzantemy na portrecie czarnowłosej dziewczynki, które kojarzyć się mogą ze słynną "Dziewczyną z chryzantemami" Olgi Boznańskiej").
W kolejnej sali obejrzeć można umieszczone w gablotach niewielkie, kilkucentymetrowe lalki, np. w strojach gejszy. Warto się im przyjrzeć i porównać np. czerwone kimono z obrazu Urszuli Tekieli i strój jednej z japońskich zabawek. Wystawa jest przykładem niezwykle interesującego przenikania się wpływów japońskich i europejskich, a zarówno Polka jak i Japończyk zaprezentowali na niej bardzo ciekawe obrazy łączące kulturę Wschodu i Zachodu.
Ekspozycja czynna będzie do 23 października 2015 r.
Niesamowita precyzja w nakładaniu pędzelkiem drobniutkich kreseczek tworzących kształty zwierzęce, roślinne i architektoniczne sprawia, że obrazy te ogląda się niczym średniowieczne malarstwo tablicowe. Tradycja umieszczania na obrazie obok motywu malarskiego również tekstu, ma korzenie dalekowschodnie, choć same sentencje są u Miyanagi po łacinie. W niewielkiej sali katowickiego muzeum można podziwiać martwe natury przypominające te z obrazów włoskich mistrzów renesansu i manieryzmu. Towarzyszą im cytaty, np. przypisywany Lotariuszowi (wnukowi Karola Wielkiego): "TEMPORA MUTANTUR ET NOS MUTAMUR IN ILLIS", co znaczy "Czasy się zmieniają i my zmieniamy się (wraz) z nimi" - na obrazie przedstawiającym typowo japoński motyw ptaka na gałęzi, ale w przeciwieństwie do klasycznego malarstwa z Kraju Kwitnącej Wiśni, jest on przyozdobiony w "oślepiający" kaptur na łebku, a tło jest jednolicie ciemne. Inna z prac - martwa natura z kubkiem, w którym stoją dwa pędzelki, a obok ustawione zostały kasztany, czosnek i dynia, ma u dołu napis CARPE DIEM, co znaczy "Chwytaj dzień", czyli korzystaj z przyjemności...
Niektóre tła prac japońskiego artysty są złote, inne czarne. Przedstawione przedmioty oddane zostały z niezwykłym pietyzmem. Jednym z najbardziej subtelnych jest moim zdaniem obraz z sentencją OMNIS HABET SUA DONA DIES, czyli "Każdy dzień niesie swe dary", z naczyniami, kasztanami i herbem, choć na uwagę zasługuje również martwa natura z owocami, w centrum której znajduje się budowla przypominająca kościół, tyle że chylący się ku ziemi, niczym Krzywa Wieża w Pizie.
W sali obok umieszczono portrety autorstwa Urszuli Tekieli, urodzonej w 1979 roku w Krakowie artystki, która po ukończeniu krakowskiego Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych, studiowała w Instytucie Sztuki Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie na wydziale projektowania graficznego. Inspiracje stylem Art Deco i jego najsłynniejszą przedstawicielką, czyli Tamarą Łempicką, są w tych pracach szczególnie widoczne. Niezwykle efektowne kobiece wizerunki w strojach japońskich, japońskim makijażu, ale o całkiem zachodnich rysach twarzy i fryzurach, świadczących o tym, że to przebrane Europejki, wytworne niczym zamożne bohaterki obrazów Łempickiej z lat 20., ogląda się z wyjątkową przyjemnością, nie tylko z powodu urody pozujących i doskonałego warsztatu autorki, lecz także dla drobnych szczegółów, które krakowska artystka umieściła na obrazach (np. japońska maska, lustro, ale i chryzantemy na portrecie czarnowłosej dziewczynki, które kojarzyć się mogą ze słynną "Dziewczyną z chryzantemami" Olgi Boznańskiej").
W kolejnej sali obejrzeć można umieszczone w gablotach niewielkie, kilkucentymetrowe lalki, np. w strojach gejszy. Warto się im przyjrzeć i porównać np. czerwone kimono z obrazu Urszuli Tekieli i strój jednej z japońskich zabawek. Wystawa jest przykładem niezwykle interesującego przenikania się wpływów japońskich i europejskich, a zarówno Polka jak i Japończyk zaprezentowali na niej bardzo ciekawe obrazy łączące kulturę Wschodu i Zachodu.
Ekspozycja czynna będzie do 23 października 2015 r.
Komentarze
Prześlij komentarz