Misterium szarości i futurystyczne tancerki

Szarości, przeźroczystości i delikatne biele. Postimpresjonistyczne martwe natury z czajnikami, szklankami, garnuszkami i innymi drobnymi przedmiotami codziennego użytku ("Przeźroczystość", "Gary kuchenne") można obejrzeć w katowickim Pałacu Młodzieży. W Sali Marmurowej dzieła te, autorstwa  tyskiego malarza Stanisława Mazusia, skonfrontowane zostały z obrazami jego syna, Karola. W obszernej ozdobionej socrealistyczną rzeźbą sali linia demarkacyjna biegnie przez białe  posągi, u stóp których z lewej strony na sztalugach ustawiono martwe natury Stanisława Mazusia, a po prawej -  prace jego syna.
Na lewo od wejścia dominują obrazy olejne Stanisława Mazusia, ucznia Eugeniusza Eibischa na warszawskiej ASP. Są to  autoportrety stylizowane (np. na współczesnego Bachusa z flaszkami  na tacy ustawionej na głowie, Ahasverusa, pasterza, trapera) i portrety, głównie  męskie - artystów takich jak Franciszek Maśluszczak czy Stefan Poniewiera. Jedyny kobiecy portret  to wizerunek seksownej blondynki o rozwianych włosach. Gdyby nie daty można by było sądzić, że powstały w epoce Młodej Polski. Znakomity warsztat, dopracowanie do ostatniego muśnięcia wydobywającego z tła pojedyncze elementy, sprawiają że obrazy Stanisława Mazusia ogląda się z przyjemnością. Niektórzy mogą powiedzieć, że to obrazy epigońskie, niemodne, wykonane z nadmierną dbałością o formę, ja jednak uważam, że w zalewie byle jak namalowanych obrazów, epatujących jedynie skandalizującą treścią, te intymistyczne prace są niczym holenderskie martwe natury wykonane ręką współczesnego twórcy (do siedemnastowiecznych Holendrów przyrównał  prace Stanisława Mazusia  znany historyk sztuki Andrzej Osęka).
Widz patrząc na to misterium szarości i bieli  zastanawiać się może jak to możliwe, że przedmioty tak zwyczajne tak łatwo przyciągają wzrok. Jedna z pań obecnych na wernisażu chciała nawet kupić jeden z obrazów, które tak bardzo ją urzekły.
W przeciwieństwie do ojca, równie utalentowany syn, Karol Mazuś, na stałe mieszkający w Niemczech,  zaprezentował  obrazy bardzo kolorowe   w klimatach postapokaliptycznych ("Permutacja seria cz. czerwona"). W rogu sali, gdzie wisiały portrety,  można było się przekonać, że w rysunkach Karol jest równie drobiazgowy jak ojciec. Jednak najciekawsza  moim zdaniem jest seria tancerek w ekscentrycznych butach na wysokich obcasach upozowanych niczym popartowskie ikony ("Dziewczyna z diabełkami").  Tym trochę fetyszystycznym butom przyglądałam się zastanawiając się, czy podobnie jak niegdyś Andy Warhol,  Karol Mazuś  mógłby  projektować damskie obuwie i czy byłyby równie niezwykłe jak projekty Warhola.
Na wernisażu obaj panowie zaprezentowali się w "przeciwstawnych" strojach. O ile malujący kolorowe futurystyczne wiekoformatowe kompozycje i baśniowe stworzenia ("Metamorfoza szczura", "Metamorfoza koguta") Karol ubrany był na szaro - dokładnie w tonacji w jakiej utrzymane były obrazy jego ojca, o tyle Stanisław Mazuś przyjechał na wernisaż w czarnym garniturze i jaskraworóżowej koszuli, co pasowało by bardziej do kolorystyki prac syna.
Niektórym oglądającym wystawę ojca nie bardzo podobały się dzieła syna i odwrotnie - ci którzy zachwycali się "metamorfozami" Karola, obojętnie przechodzili obok  martwych natur i pejzaży Stanisława. Ja jednak, choć  za zdecydowanie bardziej wartościowe uważam dzieła Stanisława Mazusia,  dostrzegam spory potencjał twórczy w pracach Karola. Czy syn rozwinie swój talent i dorówna sławie ojca? Zobaczymy.
Wystawa czynna będzie do 11 października 2015 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito