Marilyn Monroe we Wrocławiu

Kim jest Marilyn Monroe chyba nikomu nie trzeba wyjaśniać. Norma Jeane Mortenson, bo tak brzmiało jej prawdziwe imię i nazwisko, po nieszczęśliwym dzieciństwie (ojciec zginął w wypadku gdy  przyszła MM miała 3 lata, matka montażystka filmowa cierpiała na schizofrenię) spędzonym głównie w rodzinach zastępczych, przedwczesnym małżeństwie zawartym w wieku 16 lat, zrobiła karierę jako modelka  reklamująca kostiumy kąpielowe, a  później  została gwiazdą takich filmowych bestsellerów jak "Mężczyźni wolą blondynki", "Jak poślubić milionera", "Słomiany wdowiec" czy "Książę i aktoreczka".
Cierpiąca na depresje, nadużywająca leków i alkoholu aktorka w jednym z najbardziej znanych filmów "Pół żartem, pół serio" do białej gorączki doprowadzała ekipę swoimi spóźnieniami i dublami, o których krążyły legendy. Reżyser Billy Wilder  z powodu MM dostawał  rozstroju nerwowego, o czym po latach z rozbawieniem, ale i nostalgią wspominał  jej filmowy partner Tony Curtis w jednym ze swych ostatnich wywiadów telewizyjnych.
Fenomen MM jako aktorki trwa do dziś. Stała się  legendą,  wzorem zmysłowości, kobiecości i niewinności zarazem, usosobieniem seksu i ideałem dla wielu pokoleń. Nie wiadomo czy gdyby żyła byłaby zachwycona mianem ikony popkultury. Wszak po pierwszych niezbyt udanych filmach, w których jest jedynie piękną istotą, ozdobą ekranu i przyciągającą wzrok kobietą-dzieckiem, postanowiła zostać pełnoprawną aktorką.
Ukończyła nowojorskie Actors Studio, gdzie obracała się w środowisku intelektualistów, pisarzy, scenarzystów, aktorów i dramaturgów. Jeden z tych ostatnich, Arthur Miller, został  jej mężem. Niezwykle zazdrosny dramaturg złym okiem patrzył na przyjaźń MM ze wschodzącą gwiazdą fotografii Miltonem Greenem, którego  zdjęciowe sesje z hollywoodzkimi gwiazdami i modelkami można oglądać  we wrocławskim Centrum Kongresowym  na wystawie "Ikony Hollywood w obiektywie Miltona H. Greene'a".
Spośród ponad 3 tysięcy zakupionych przez przedsiębiorstwo Hala Ludowa, zdjęć Miltona Greene'a,  na wystawie zaprezentowano 142. Są tu te najsławniejsze - MM w białym futrze, MM w stroju baletnicy, MM z mężem Arthurem Millerem. Milton Greene jako fotograf mający dostęp do prywatnych wizerunków MM znakomicie uchwycił jej kruchość, delikatność i piękno. Udało mu się sfotografować ją jako zwykłą dziewczynę, która siedzi na schodach z małym chłopczykiem, pozuje przed obskurnym domostwem, stoi zamyślona przed salonem chiromancji.
Wydawać by się mogło, że wystawa "Ikony Hollywood w obiektywie Miltona H. Greene'a" należy do tych, które można podziwiać bezkrytycznie. Niestety. Sposób ekspozycji  za szybami, w których odbijają się wielkie przeszklone ściany Centrum Kongresowego, a także zwisające z sufitu lampy, budzi wątpliwości. W słoneczny dzień ogląda się niektóre fotografie  naprawdę z trudem. Trzeba stawać pod kątem, a i tak widać rozbłyski. Efekt znakomitych zdjęć zostaje zepsuty. Wielka szkoda. Nie pomagają nawet  dźwięki muzyki z filmów z MM, zainscenizowana garderoba aktorki z wielkim lustrem i koszem czerwonych róż, kamera filmowa z epoki, a także rozbrzmiewający w salach głos znanego krytyka Stanisława Janickiego, który dochodzi z telewizora ustawionego w małej salce z wygodnymi fotelami, w których można się zatopić i posłuchać o życiu bohaterki "Słomianego wdowca", "Przystanku autobusowego" czy "Skłóconych z życiem".
Mimo iż wyeksponowanie zdjęć w taki sposób było dla mnie niezbyt przyjemnym zaskoczeniem, to wystawę polecam wszystkim fanom Marilyn Monroe i innych hollywodzkich gwiazd takich jak Elisabeth Taylor, Richard Burton, Cary Grant czy Marlena Dietrich.
Wystawa czynna jest  do 15 sierpnia 2015 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito