Ruchomy i świecący, czyli Big Dipper w Renomie

Międzynarodowe Biennale Sztuki Mediów odbywa się od 1988 roku co dwa lata. Jest najstarszym chyba przeglądem  sztuki mediów w Polsce, którego twórcami są Piotr Krajewski, Violetta Kutlubasis - Krajewska i Zbigniew Kupisz. O tegorocznej  edycji Biennale WRO, która od maja odbywa się we Wrocławiu, pod hasłem Art&Science, napisano już chyba wszystko. Pokazy prac odbywają się w takich miejscach jak Centrum Sztuki WRO, WROAtelier,  Muzeum Narodowe, galeria Entropia, nowy gmach Biblioteki Uniwersyteckiej, Wrocławski Teatr Lalek  i dom handlowy RENOMA.  W dawnym "Pedecie", którego jeszcze przedwojenne wnętrza uwiecznił wrocławski pisarz Piotr Krajewski w swoich książkach (komisarz Eberhard Mock kupował tam m.in. swoje męskie perfumy), zwanym obecnie RENOMĄ, można obejrzeć instalacje przygotowane specjalne na WRO 2015.
Na parterze znajduje się instalacja Kenny'ego Wonga "Squint", na ostatnim piętrze "Rolling Carpets" Francuza  Vincenta Voillata , na czwartym piętrze instalacja polskiego artysty  Marcela Zammenhoffa ("Niewygodny komunikat"), na trzecim instalacja wideo Wiolety Kaminskiej ("Fog: And the Wole World Stops"), a na pierwszym praca Australijczyka Michaela Candy z Brisbane. I właśnie to dzieło zrobiło na mnie największe wrażenie, z powodu pomysłowośći i dowcipu, a także efektu zaskoczenia jaki spotyka widza nie spodziewającego się ruchu po wiszącej na pozór spokojnie  monumentalnej "lampie" składającej się z szeregu świecących niczym jarzeniówki ramion, które niespodziewanie poruszają się i zmieniają pozycję sprawiając wrażenie jakiejś świecącej stonogi.
Sztuka kinetyczna zawsze mnie... poruszała swoimi niesamowitymi możliwościami, efektami, które rozśmieszają albo budzą podziw dla wydobywających się z takich realizacji dźwięków nierzadko połączonych z przepieknymi efektami wizualnymi. Już nestorzy tego kierunku jak Aleksander Calder czy Jean Tinguely, mający za sobą lata technologicznych doświadczeń o genezie dadaistyczno-surrealistycznej, dostrzegali możliwości jakie dla sztuki dają umiejętności czysto konstruktorskie. Artyści nie tylko projektowali swoje dzieła, biorąc pod uwagę ruch poszczególnych elementów spowodowany wiatrem, ale i musieli te prace skonstruować w taki sposób, by działały. Pełnili więc funkcje inżynierów, naukowców i artystów równocześnie.
Niedawno podczas otwarcia wystawy berlińskich artystów w katowickim "Rondzie sztuki" ("Berlin Artists' Statements") zaprezentowane zostały instalacje Aharona Ozery'ego i Ulricha Vogla, które po uruchomieniu  obracały się i pełniły funkcje swoistych wyrzutni, budząc zdumienie u widzów, przy których nagle zaczęły się poruszać. Jednak odwiedzając wystawę sztuki nowoczesnej w galerii można się spodziewać takich efektów specjalnych. We wrocławskiej RENOMIE poza osobami, które chcą obejrzeć instalacje świadomie, jest też cała rzesza niczego niespodziewających się przypadkowych klientów, którzy  jak pewna mama z córeczką  z niekłamanym podziwem wpatrują się w poruszające się i przemieszaczające ramiona świetlnego stwora.
Warto przy okazji zakupów zwrócić uwagę na tę (ale i na inne również) instalację. Artyści wychodzący w miasto, mieszający się z tłumem i ustawiający swoje dzieła tam gdzie nikt się ich nie spodziewa to znakomity, coraz częściej realizowany pomysł, by przyciągnąć ludzi do sztuki. I ja musze przyznać, że o ile pozostałe dzieła z biennale oglądałam z mniejszym lub większym zainteresowaniem, to w przypadku tej instalacji byłam jak zahipnotyzowana.
Ciekawy pomysł, dowcipna gra skojarzeń, a przy tym autentyczny element oświetlenia. Myślę, że znakomicie nadawałaby się ta praca na prototyp dla takich miejsc jak kawiarnie czy restauracje, a nawet agencje reklamowe, które coraz częściej zamawiają niezwykle wystroje swoich wnętrz (głośno było nie tak dawno o pewnym wrocławskim biurze, w którym artyści stworzyli wewnątrz sporych rozmiarów graffiti).
Instalację w RENOMIE można oglądać do 30 czerwca 2016 r..

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito