Made in China w Szewskiej Pasji

Galeria Szewska Pasja powstała 5 lat temu we Wrocławiu.  Jest galerią uliczną, która swoją nazwę przyjęła od ulicy, przy której się mieści. Nie bez znaczenia jest też fakt, że znajduje się tu Uniwersytet Wrocławski i Instytut Historii Sztuki. Szewską Pasję tworzy 9 dwustronnych witryn, na których  artyści prezentują swoje dzieła graficzne. Celem powstania tego miejsca było stworzenie przyciągającej wzrok przestrzeni, która zajęta jest przez skłaniające do myślenia grafiki, zdobiące ulicę, a nie szpecące jak wiele reklam i szyldów. Ekspresja, żywe kolory, doskonała kreska i elementy humoru - takie elementy miały skłaniać przechodniów do zatrzymania się i przyjrzenia sztuce bezpośrednio na ulicy.
Do końca czerwca można tu oglądać graficzne prace Artura Skowrońskiego, związanego z wrocławską Akademią Sztuk Pięknych. Artysty który zajmuje się także tworzeniem  grafik połączonych z drewnem (cykl "Głowy")  i interaktywnych instalacji.  Obecnie do galerii Szewska Pasja przyciągają wyraziste formy i dowcipne tytuły puentujące współczesną rzeczywistość - "Hamburgeryzm", "Made in China", "Recycling". Witryny są duże i umieszczone tuż przy przystanku, dlatego  czekając na tramwaj można sobie umilić czas przyglądając się tym plakatom. Czy jednak tak się dzieje? Przez pewien czas obserwowałam to miejsce i nikt, dosłownie nikt, do witryn nie podszedł. Za to w momencie gdy zaczęłam fotografować ludzie nagle się zainteresowali. Para studentów przystanęła i zaczęła oglądać plakaty, a gdy odeszłam kilka kroków, starsza pani ukradkiem zaczęła się przyglądać studentom, zastanawiając się pewnie, jaki jest obiekt ich zainteresowania.
Jak się okazuje ludzie coraz bardziej uodpornili się na to co stoi na ulicy - niewiele osób przystanęło by pooglądać witryny z plakatami, a szkoda, bo są naprawdę warte obejrzenia.  Nasze otoczenie od lat atakuje nas wizualną papką, na którą ludzie reagują obojetnością, chyba że jest w niej coś intrygującego, szokującego albo skandalicznego. I podobnie jak podczas reklam telewizyjnych, podczas których robimy sobie kawę czy herbatę, tak też i chodząc ulicami miast, mijamy obojętnie zarówno to co szpetne jak i to co może warto byłoby obejrzeć.
Artyści coraz częściej wychodzą ze sztuką na ulice, bo znaczna część  Polaków po prostu nie chodzi do muzeów i galerii, bo nie ma takiego nawyku, albo dlatego że bilety wstępu są za drogie.  Warto zatem trochę się wokół siebie rozejrzeć, bo może się okazać, że idąc na uczelnię czy do pracy, można zobaczyć trochę sztuki dosłownie na ulicy. Wystarczy sięgnąc po nią... wzrokiem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito