Wampirycznie, nostalgicznie, czyli o kobietach Fałata
Antoni Fałat urodził się w 1942 roku w Warszawie. Studia ukończył na
warszawskiej ASP w 1969 roku w pracowni Aleksandra Kobzdeja. Był
współzałożycielem grupy Aut (aut pictura, aut nihil), która głosiła
hasła "polskiej figuracji, polskiego stylu i polskiej egzotyki". Był
związany z ruchem "O poprawę" wraz z Ewą Kuryluk i Łukaszem
Korolkiewiczem. Jego twórczość bywała łączona także z Nową Figuracją i
hiperrealizmem.
Zafascynowany rodzinną, najczęściej prowincjonalną fotografią retro, o typowo sentymentalnym charakterze, tworzy obrazy przedstawiające niecodzienne i wyalienowane postacie, które wyglądają trochę jak wampiry - żyjące nocą , w cieniu, niebezpieczne, bo swojskie, ale też takie co do których nie wiadomo czego możemy się po nich spodziewać.
Od 2000 roku na obrazach Antoniego Fałata dominują kobiety - młode, stare, dziewczynkowate i w typie peerelowskiej dziewuszki. Klimat tych prac przypomina "Kołysankę" Juliusza Machulskiego z genialną muzyką Michała Lorenca, która doskonale pasuje do obrazów warszawskiego artysty. Warto byłoby obejrzeć obrazy Fałata słuchając muzyki Lorenca, co pozwoliłoby łatwiej uchwycić ich groteskowy charakter.
Na wystawie w chorzowskiej galerii MM można obejrzeć kobiety namalowane przez Fałata. Kobiety nie z tej epoki, ale mające w sobie odrobinę współczesności. Piękne niemodną już dziś urodą ze starych filmów albo pocztówek. Właściwie w ten sposób można by wyobrazić sobie bohaterki przedwojennych powieści. Namalowane w ciemnej, często chłodnej tonacji. Postacie o mrocznych twarzach, głębokich cieniach pod oczami, w których dostrzec można niepokój, lęk, ale i jakieś nieledwie zbrodnicze uczucia. Kobiety symbolizujące przeszłość, która nieoczekiwanie przekształciła się w teraźniejszość. Na tle pejzażu, w którym zdarzyć się może dosłownie wszystko. Oczekujące, wyzywające, przebiegłe, uległe... Kobiety Fałata ogląda się z mieszanymi uczuciami. Znakomity warsztat nie ułatwia odbioru tych prac. Malarstwo to dalekie jest od wyidealizowanych, gładkich wizji przeszłości. Jest wampiryczne, bo wciąga oglądającego w swoistą grę. Widz bywa skonsternowany. Podoba się? Nie podoba się? Ale czy powinno się podobać, bo przecież skojarzyć się może z jakimiś koszmarami z przeszłości, których pełna jest nasza, polska historia?
Wystawa trwa do 25 maja.
Zafascynowany rodzinną, najczęściej prowincjonalną fotografią retro, o typowo sentymentalnym charakterze, tworzy obrazy przedstawiające niecodzienne i wyalienowane postacie, które wyglądają trochę jak wampiry - żyjące nocą , w cieniu, niebezpieczne, bo swojskie, ale też takie co do których nie wiadomo czego możemy się po nich spodziewać.
Od 2000 roku na obrazach Antoniego Fałata dominują kobiety - młode, stare, dziewczynkowate i w typie peerelowskiej dziewuszki. Klimat tych prac przypomina "Kołysankę" Juliusza Machulskiego z genialną muzyką Michała Lorenca, która doskonale pasuje do obrazów warszawskiego artysty. Warto byłoby obejrzeć obrazy Fałata słuchając muzyki Lorenca, co pozwoliłoby łatwiej uchwycić ich groteskowy charakter.
Na wystawie w chorzowskiej galerii MM można obejrzeć kobiety namalowane przez Fałata. Kobiety nie z tej epoki, ale mające w sobie odrobinę współczesności. Piękne niemodną już dziś urodą ze starych filmów albo pocztówek. Właściwie w ten sposób można by wyobrazić sobie bohaterki przedwojennych powieści. Namalowane w ciemnej, często chłodnej tonacji. Postacie o mrocznych twarzach, głębokich cieniach pod oczami, w których dostrzec można niepokój, lęk, ale i jakieś nieledwie zbrodnicze uczucia. Kobiety symbolizujące przeszłość, która nieoczekiwanie przekształciła się w teraźniejszość. Na tle pejzażu, w którym zdarzyć się może dosłownie wszystko. Oczekujące, wyzywające, przebiegłe, uległe... Kobiety Fałata ogląda się z mieszanymi uczuciami. Znakomity warsztat nie ułatwia odbioru tych prac. Malarstwo to dalekie jest od wyidealizowanych, gładkich wizji przeszłości. Jest wampiryczne, bo wciąga oglądającego w swoistą grę. Widz bywa skonsternowany. Podoba się? Nie podoba się? Ale czy powinno się podobać, bo przecież skojarzyć się może z jakimiś koszmarami z przeszłości, których pełna jest nasza, polska historia?
Wystawa trwa do 25 maja.
Komentarze
Prześlij komentarz