Tygrysie czapeczki, śliniaczki z wężami i jaszczurkami

Chińczycy są ludem przesądnym. Z obawy przed demonami chińskie kobiety na wsiach robiły wycinanki, które potem  paliły w misach wypełnionych wodą, a resztki popiołu rozrzucały na rozstaju dróg. Chińskim dzieciom ubierano czapeczki w kształcie tygrysich głów, a ich małe stópki obuwano w buciki w kształcie tygrysów. Na śliniaczkach chińskich niemowlaków widniały  wyhaftowane jadowite stworzenia - węże i jaszczurki, które miały odstraszać złe duchy.
We wrocławskim Muzeum Narodowym można oglądać wystawę "Estetyka rytuału. Chińska sztuka ludowa z kolekcji dr Zlaty Cerny". W niewielkiej salce o pomalowanych na czerwono ścianach z półmroku wyłaniają się gabloty z chińskimi bibelotami, figurkami teatru cieni, zabawkami dziecięcymi w kształcie tygrysów (niektóre z nich w środku miały wszyte woreczki z ziołami, które odstraszały insekty), ubrankami zdobionymi motywami  zwierząt z mitologii chińskiej, jaskrawymi, gęsto haftowanymi szatami, a także drzeworytami przedstawiającymi bóstwa opiekuńcze i scenki typowe dla chińskich domostw. Nad salą z sufitu zwisają papierowe latawce w kształcie ptaków.
Ekspozycja prezentuje drobne przedmioty codziennego użytku, stroje i inne elementy ludowej kultury chińskiej z ostatnich 200 lat. Właścicielką pokazywanej kolekcji jest wiekowa kolekcjonerka - specjalistka od historii sztuki Chin, kustoszka Muzeum Narodowego w Pradze - pani doktor Zlata Cerny. Jej fascynacja kulturą orientalną sięga lat 50., kiedy to po raz pierwszy udała się z komunistycznej wówczas Czechosłowacji do Szanghaju i Pekinu, a także na chińską prowincję, gdzie na wiejskich targach kupowała miniaturowe cacka wytwarzane ręcznie przez lokalnych artystów. Gdy po trzydziestu latach pojechała tam ponownie, okazało się, że na targach więcej jest tandety i wyrobów masowych niż miniaturowych dzieł autentycznych ludowych twórców.
Na wystawę warto wybrać się z dziećmi, które z pewnością oczarują malutkie zabaweczki, niepowtarzalne i nieprawdopodobnie sprytnie wykonane. Dla mnie bezsprzecznym numerem 1  tej ekspozycji są trzycentymetrowe małpki, których cały pochód poprzedza chińską lektykę z małpim władcą. Figurki te wykonane są z cykad - z ich pancerzyków i odnóży.  Równie niezwykła jest małpia rodzinka zasiadająca do stołu i scenka u fryzjera. Trudno uwierzyć, że ktoś potrafił wykonać te maleństwa ręcznie. Trzeba było mieć do tego prawdziwie chińską cierpliwość.
Ekspozycja czynna będzie do końca sierpnia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito