Młodzi graficy z Warszawy - wystawa w GM

Nad ulicą, przy której mieści się wrocławska Galeria Miejska wiszą wielkie czarne i białe kule, zaprojektowane przez Lecha Twardowskiego. Wewnątrz  niedawno otwarta została wystawa prac młodych grafików, które można obejrzeć na dwóch poziomach - wchodząc wprost z ulicy i schodząc do piwnic typowych dla starych zabytkowych kamienic o ceglanych ścianach. Artystów, których prace  zdobią ściany galerii jest kilku: Agata Gertchen i Marta Kubiak z Wrocławia, Aleksandra Prusinowska z Gdańska oraz Michał Kochański, Iwona Cur i Piotr Jędruszczak z Warszawy. Najbardziej interesujące wydały mi się propozycje warszawskich grafików.
Grafika warsztatowa kojarzy się zwykle z pracami  artystów z minionych epok, pracujących w niewielkich formatach. Można by się zatem spodziewać, że w galerii przy Kiełbaśniczej będzie można zobaczyć maleńkie dziełka wykonane z benedyktyńską cierpliwością przez zakochanych w minionych epokach artystów. Nic bardziej mylnego. Na ekspozycji "Młoda grafika" można zobaczyć co prawda dzieła czarno-białe, ale tak ogromnych rozmiarów, że budzi to aż zaskoczenie oglądającego. I prace te bynajmniej nie należą do dzieł o jakiejś  archaicznej stylistyce. Przeciwnie. Tematyka jest jak najbardziej  nowoczesna, można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że "hajlajfowa" i "faszynmodowa".
Jak urzeczona patrzyłam na te gigantyczne prace przedstawiające postacie (?), a raczej kształty ubrane w modne ubrania, elementy garderoby i inne modne akcesoria. Zwracają uwagę w pracach warszawskiego artysty Piotra Jędruszczaka - grafikach mających w sobie coś z klimatu op-artu, wymieszanego ze stylem wielkomiejskim. Urodzony w 1980 roku grafik posługujący się techniką linorytu, twórcą video-artu,  jest absolwentem Europejskiej Akademii Sztuki podobnie jak Iwona Cur, tworząca wielkoformatowe linoryty, na których królują motywy ze świata fauny i flory, o zróżnicowanej fakturze i lekko surrealistycznej wymowie.
I muszę przyznać, że pomyślałam jak fantastycznie byłoby mieć pracę tej artystki w swojej kolekcji. Jest tylko mały problem - linoryty te są tak duże, że w niewielkich mieszkaniach mogłyby się po prostu nie zmieścić. Za to znakomicie prezentują się na białych ścianach w wysokich i przestronnych pomieszczeniach galerii, która mieści się w zabytkowej wrocławskiej kamienicy.
Na wystawie, którą będzie można oglądać do 12 czerwca, warto też zwrócić uwagę na wielkoformatowe eksperymenty techniczne Michała Kochańskiego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito