Kolorowy Mendini
Alessandro Mendini to włoski designer, architekt i teoretyk, który
zasłynął jako autor przekomicznych mebli w charakterystyczne kolorowe
łatki. Choć ma już 83 lata jego energia zadziwia wszystkich. W ubiegłym
roku zaprosił do Mediolanu młodych wrocławskich projektantów na słynne
targi, które odbywają się od pół wieku w podmediolańskim Rho. W grudniu
2014 roku przyjechał do Polski, by w pięknej barokowej Auli Leopoldina
Uniwersytetu Wrocławskiego odebrać doktorat honoris causa. Otworzył też
dwie wystawy swoich mebli designerskich, rzeźb i projektów - w Muzeum
Architektury oraz w Galerii Neon Akademii Sztuk Pięknych imienia
Eugeniusza Gepperta. Co ciekawe, fotele Mendiniego można również ...
kupić. Nie są zbyt tanie - ich ceny kształtują się od około 3 tys.zł.Na
wystawie w salach dawnego klasztoru pobernardyńskiego można do 15 marca
oglądać słynne krzesła, jednobarwne i "w ciapki", są tu też projekty
wieży w Hiroszimie, oraz momumentalne złote mozaikowe torebki,
rękawiczki i garniturowe marynarki.
Designem można się bawić, można wymyślać najbardziej fantazyjne kształty, a przy obecnych technologiach ich realizacja jest jak najbardziej możliwa. Dla firmy Alessi Mendini zaprojektował szereg przezabawnych drobnych przedmiotów, ale i ogromny budynek fabryki. I podobnie jak Starck i jego wyciskarki do cytryn na pająkowatych nogach, tak i designerskie nożyki, otwieracze do butelek, czy meble stały się przedmiotem pożądania i snobizmu zamożnych Włochów, a bogaci Mediolańczycy, którzy są niewolnikami mody i uwielbiają wszystko co designerskie, bywa, że mają w kuchni akcesoria sygnowane przez Mendiniego, Starcka i innych znakomitych włoskich projektantów.
Najbardziej charakterystyczne są jednak siedziska zaprojektowane przez Mendiniego - fotele przypominające słynne "ludwiki", ale o kolorach, które Króla-Słońce mogłyby przyprawić o oczopląs. Przywodzą na myśl raczej pointylistyczne dzieła George'a Seurata ("Niedziela na Wyspie Grand-Jatte"), które składają się z setek kolorowych punkcików umieszczonych obok siebie, tak że zlewają się w plamki tworzące lekko zgeometryzowane postacie i przedmioty. Z pewnością uczestnicy letniego pikniku na Grand-Jatte znakomicie by się poczuli zasiadając w fotelach Mendiniego, których poszczególne modele mają swoje nazwy odnoszące się do sławnych twórców takich jak Mozart czy Proust.
Gdy wiele lat temu oglądałam starckowskie stalowe "pająki" na wystawie sklepu w centrum Mediolanu, i wydawały mi się szczytem wyrafinowania współczesnego designu, znajoma pokazała mi włoskie pismo, w którym widniała reprodukcja mebla, który wyglądał jakby był przeznaczony nie do siedzenia, lecz do oglądania i do rozśmieszania. Gdy powiedziała, że to jest teraz modne, nie mogłam uwierzyć. Pomiędzy meblami o wyrafinowanych obłych kształtach i stonowanych kolorach wściekle kolorowe siedzisko wyglądało komicznie. Kwintesencja kiczu, pomyślałam. Jednak dzięki tym fotelom i charakterystycznej kolorystyce, która ozdobiła projektowane drobne akcesoria do kuchni, Mendini zyskał sławę. Warto wybrać się na wrocławską wystawę, żeby przekonać się, czy rzeczywiście Mendini jest tak zabawny i kolorowy, jak to możemy obejrzeć na stronie jego mediolańskiego atelier (zdjęcie pochodzi ze strony internetowej atelier Alchimia Mendiniego w Mediolanie). Wrocław również będzie miał swojego "mendiniego" - rzeźba włoskiego artysty ma ozdobić stolicę Dolnego Śląska, tyle że jeszcze nie wiadomo gdzie.
Designem można się bawić, można wymyślać najbardziej fantazyjne kształty, a przy obecnych technologiach ich realizacja jest jak najbardziej możliwa. Dla firmy Alessi Mendini zaprojektował szereg przezabawnych drobnych przedmiotów, ale i ogromny budynek fabryki. I podobnie jak Starck i jego wyciskarki do cytryn na pająkowatych nogach, tak i designerskie nożyki, otwieracze do butelek, czy meble stały się przedmiotem pożądania i snobizmu zamożnych Włochów, a bogaci Mediolańczycy, którzy są niewolnikami mody i uwielbiają wszystko co designerskie, bywa, że mają w kuchni akcesoria sygnowane przez Mendiniego, Starcka i innych znakomitych włoskich projektantów.
Najbardziej charakterystyczne są jednak siedziska zaprojektowane przez Mendiniego - fotele przypominające słynne "ludwiki", ale o kolorach, które Króla-Słońce mogłyby przyprawić o oczopląs. Przywodzą na myśl raczej pointylistyczne dzieła George'a Seurata ("Niedziela na Wyspie Grand-Jatte"), które składają się z setek kolorowych punkcików umieszczonych obok siebie, tak że zlewają się w plamki tworzące lekko zgeometryzowane postacie i przedmioty. Z pewnością uczestnicy letniego pikniku na Grand-Jatte znakomicie by się poczuli zasiadając w fotelach Mendiniego, których poszczególne modele mają swoje nazwy odnoszące się do sławnych twórców takich jak Mozart czy Proust.
Gdy wiele lat temu oglądałam starckowskie stalowe "pająki" na wystawie sklepu w centrum Mediolanu, i wydawały mi się szczytem wyrafinowania współczesnego designu, znajoma pokazała mi włoskie pismo, w którym widniała reprodukcja mebla, który wyglądał jakby był przeznaczony nie do siedzenia, lecz do oglądania i do rozśmieszania. Gdy powiedziała, że to jest teraz modne, nie mogłam uwierzyć. Pomiędzy meblami o wyrafinowanych obłych kształtach i stonowanych kolorach wściekle kolorowe siedzisko wyglądało komicznie. Kwintesencja kiczu, pomyślałam. Jednak dzięki tym fotelom i charakterystycznej kolorystyce, która ozdobiła projektowane drobne akcesoria do kuchni, Mendini zyskał sławę. Warto wybrać się na wrocławską wystawę, żeby przekonać się, czy rzeczywiście Mendini jest tak zabawny i kolorowy, jak to możemy obejrzeć na stronie jego mediolańskiego atelier (zdjęcie pochodzi ze strony internetowej atelier Alchimia Mendiniego w Mediolanie). Wrocław również będzie miał swojego "mendiniego" - rzeźba włoskiego artysty ma ozdobić stolicę Dolnego Śląska, tyle że jeszcze nie wiadomo gdzie.
Komentarze
Prześlij komentarz