Tron, który czeka
W Parku Słowackiego we Wrocławiu znalazło schronienie kilka rzeźb, które
często minąć można nie zwracając na nie większej uwagi. Ot, coś tam
sobie stoi, pewnie jakieś historyczne pamiątki, usłyszeć można czasem
komentarze spacerowiczów. Jednak idąc w kierunku Muzeum Narodowego
dosłownie naprzeciwko głównego wejścia, tuż przed przejściem na drugą
stronę ulicy ustawiono dwa ogromne siedziska. Na jednym siedzi smukła
piękność w przejrzystej sukni i ciemnych okularach. Drugie jest puste.
Oba ustawiono na niewielkich postumentach po artystycznym plenerze w
Twardogórze w 1979 roku. Są dziełem wrocławskich twórców:
specjalizującej się w ceramice Anny Malickiej-Zamorskiej i rzeźbiarza
Ryszarda Waldemara Zamorskiego, ucznia Xawerego Dunikowskiego. Siedziska
wykonano z ceramiki spiekanej w temperaturze 700 stopni C w zakładach w
Żarowie i po plenerze ustawiono przed wrocławskim muzeum. Całość nosi
tytuł "Oczekiwanie" i faktycznie - można w jednym z tronów zasiąść i
czekając na coś lub na kogoś podumać na temat sztuki, albo powpatrywać
się w fasadę muzeum, bądź po prostu zrobić sobie tu zdjęcie, co
najczęściej czynią turyści, którzy po wyjściu z muzeum zdołali wypatrzyć
te niezwykłe ceramiczne fotele. Przed samym muzeum umieszczono też inne
rzeźby: "Albrechta Duerera", "Michała Anioła", "Alegorię rybołówstwa", a
także cztery z jedenastu posągów przedstawiających cnoty. "Cnoty"
zdobiły niegdyś Park Szczytnicki, potem prywatną posesję. W 2008 roku
zmarł Ryszard Zamorski. Anna Malicka-Zamorska od 10 lat prowadzi
Międzynarodowe Sympozjum Ceramiki "Ceramika inaczej". W jedynej w
Polsce galerii Szkła i Ceramiki we Wrocławiu (początkowo mieszczącej
się przy ul. Kiełbaśniczej, obecnie na placu Kościuszki) co jakiś czas
odbywają się interesujące wystawy, jak np. listopadowy pokaz prac
hiszpańskiego artysty Ivana Prieto. Pokazywane są też dzieła młodych
ceramików o niesamowitej wyobraźni. Absolwenci wydziału szkła
wrocławskiej ASP i ci dawni i ci współcześni robią za granicą prawdziwą
furorę. Wystarczy wspomnieć o mieszkającej w Paryżu wrocławiance Ludwice
Ogorzelec i jej nieposkromionych kompozycjach ze szkła, które niczym
opakowania Christo anektują przestrzeń wabiąc ku niej nawet niezbyt
zainteresowanego nią odbiorcę. Warto będąc w okolicy wrocławskiego
Muzeum Narodowego obejrzeć sobie trony - ten pusty i ten na którym
siedzi zbyt lekko jak na tę porę roku ubrana dama. Oba są - choć może na
pierwszy rzut oka trudno w to uwierzyć - z ceramiki, ceramiki, którą
zwykle kojarzymy z czymś delikatnym i kruchym, a z której - o czym mało
kto wie - za granicą słynie stolica Dolnego Śląska.
Komentarze
Prześlij komentarz