Góralskie pejzaże i hardzi staruszkowie

W jego pejzażach, akwarelkach i drzeworytach, piękno przyrody, zwłaszcza Beskidów, i  ich mieszkańców oddane jest z niesamowitą wręcz precyzją. Twarze hardych górali, poorane zmarszczkami oblicza biedaków, które wszystko już widziały i niczemu się już nie dziwią, oglądać można na wielu odbitkach graficznych. To największe osiągnięcie Pawła Stellera, urodzonego jeszcze w XIX wieku, w 1895  roku, niedaleko Ustronia artysty, który za granicą zrobił taką furorę, że francuscy krytycy obwołali go "śląskim Durerem".
Niemal przez całe twórcze życie (1925-1974) związany był z Katowicami, gdzie przez kilka lat funkcjonowało muzeum jego imienia, którym opiekowała się żona arysty. Niestety, po jej śmierci muzeum przestało istnieć, a prace Stellera na mocy testamentu przeszły w posiadanie Muzeum Historii Katowic i  katowickiego Muzeum Archidiecezjalnego.
Spuścizna tego malarza i drzeworytnika, zmarłego w 1974 roku jest niemała. To ponad 10 tysięcy prac, z czego 243 to drzeworyty, a tysiąc to  akwarele.  Steller jest też autorem projektu pomnika poświęconego żołnierzom radzieckim na katowickim placu Wolności, o czym rzadko się wspomina, bo to dzieło raczej nieszczególnie dobrze się kojarzy, a  jego wartość artystyczna  jest raczej dyskusyjna.
Dzieła graficzne Stellera można oglądać nie tylko w Katowicach, lecz także w Wiśle. W Muzeum Beskidzkim, które mieści się  w dawnej ewangelickiej karczmie przy ulicy Stellera 1 można podziwiać  drzeworyty, z których słynął  ten wykształcony we Lwowie, Pradze i Warszawie twórca, założyciel grupy RYT zajmującej się grafiką artystyczną. W okresie międzywojennym artysta był częstym gościem w Wiśle i okolicach, gdzie odwiedzał rodzinę i zaprzyjaźnionego z nim beskidzkiego malarza i drzeworytnika Jana Walacha z Istebnej. W górach Steller szukał inspiracji i klimatu, który tak znakomicie odtwarzał w swoich pejzażach i portretach. Drewniane wiejskie kościółki, malownicze ujście Wisły, górskie potoki i twarze ludzi, których spotykał to wszystko uwiecznione  zostało w jego grafikach i do dziś robi wrażenie niezwyklą starannością wykonania, umiejętnością uchwycenia szczegółów i fascynującą (nieco baśniową, w przypadku prac z lat 30. XX wieku) kreską, która sprawiła iż nawet wybredni polscy krytycy dostrzegli w nim następcę mistrza drzeworytu Władysława Skoczylasa.
Mimo iż Paweł Steller uwieczniał tak wybitne postacie jak marszałek Józef Piłsudski czy kompozytor Fryderyk Chopin, to jednak dla mnie pozostanie przede wszystkim autorem wzruszających realistycznych portretów staruszek niosących chrust, starych górali czy zniszczonych przez ciężką pracę górników, a także krajobrazów jakie i dziś prawie  nie zmienione można zobaczyć wędrując po Beskidzie Śląskim.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito