Brama miłości
Brama, która niegdyś wiodła do ogromnej, liczącej 99 komnat, rezydencji
znajduje się dziś przy chorzowskim ZOO. Rezydencja ta to wspaniały XIX-
wieczny pałac zbudowany w Świerklańcu dla największej miłości
arystokraty i milionera hrabiego Guido Henckela von
Donnersmarck. Dla prawdziwej femme fatale - markizy Blanki de Paiva,
która była pierwszą żoną właściciela rezydencji, zwanej Małym Wersalem.
Układ architektoniczny pałacu przypomina wersalskie założenie
pałacowo-ogrodowe określane jako "entre cour et jardin", czyli "między
dziedzińcem a ogrodem", i miał ukochanej Guida przypominać architekturę
Paryża, z którym tak trudno było się jej rozstać. Kim była owa dama,
która zginęła podobnie jak Isadora Duncan uduszona przez szal, który
wplądał się w gałęzie podczas konnej przejażdżki? Urodziła się w biednej
żydowskiej rodzinie, która przeniosła się do Rosji prawdopodobnie z
Polski. Była córką krawca i miała na imię Esthera. Esthera Lachman.
Potem zmieniła je na Therese Blanche i udawała że jest nieślubną córką
francuskiego księcia. Jako młodziutka dziewczyna wyszła za mąż za równie
biednego jak jej ojciec krawca, któremu urodziła syna. Słynęła
z niezwykłej egzotycznej urody, a była przy tym piekielnie ambitna,
inteligentna i żądna zaszczytów. Jak udało jej się wkręcić na paryskie
salony arystokratyczne, omotać portugalskiego markiza de Paiva i
uchodzić za koneserkę i mecenaskę sztuki to już tylko historycy na
podstawie dokumentów z epoki mogą odtworzyć. Hrabia Guido spotkał Blankę
podczas spektaklu operowego w Londynie. Potem spotykali się w Paryżu,
gdzie otaczali Blankę zamożni protektorzy i gdzie prowadziła własny
salon artystyczny. Kochała klejnoty i była stałą klientką paryskiego
jubilera Boucherona. Bogaty i o dziesięć lat młodszy hrabia Guido
zakochał się do szaleństwa w Blance i początkowo zamieszkał z nią w
Paryżu (małżeństwo z portugalskim markizem udało się unieważnić), a
następnie już jako swoją żonę przywiózł do Świerklańca. Bezpośrednim
powodem tej przypominającej ucieczkę eskapady były najprawdopodobniej
oskarżenia o szpiegostwo, jakie zaczęły krążyć wokół Blanki.
Świerklaniec znajduje się w powiecie tarnogórskim i od XVII wieku
należał do rodziny von Donnersmarck. Na terenie parku znajdował się już
zamek z epoki piastowskiej. Hrabia aby ukoić tęskotę Blanki za Paryżem
postanowił zbudować dla niej pałac, zlecając, aby ozdobić go licznymi
rzeźbami i zakładając wokół niego wspaniały ogród z fontannami,
sadzawkami i rzeźbami. Wzorem miała być francuska architektura z czasów
panowania Ludwika XIII. Z Francji sprowadzono francuskiego rzeźbiarza
Emanuela Fremieta, który był uczniem Francois Rude'a (tego od
"Marsylianki" z łuku triumfalnego na pl.Gwiazdy w Paryżu) i
specjalizował się w rzeźbach animalistycznych. Wyrzeźbił m.in. lwy,
które ozdobiły park w Świerklańcu, a dziś gdy pałac doszczętnie
zniszczony podczas II wojny światowej (a później rozszabrowany
ostatecznie w latach 60. XX wieku) istnieje już tylko na starych
fotografiach i grafikach, leżące lwie posągi zdobią park imienia
Rotmistrza Pileckiego w Zabrzu. Okazała brama wraz z lwem na
zwieńczeniu części środkowej zdobi dziś wejście do chorzowskiego Zoo.
Nie jest otwarta - do Ogrodu Zoologicznego wchodzi się przez niedużą
bramę z boku. Pałacowa brama z Świerklańca, odnowiona kilka lat temu
wraz z ozdobną kutą z żelaza kratą, jest obecnie wpisana na listę
zabytków. Jak dziwnie układają się losy pałaców - ten zbudowany przez
hrabiego z miłości do pięknej żony, już nie istnieje, a brama, brama
którą wykuto z miłości, wiedzie nie do okazałej rezydencji, lecz do ZOO.
Ogród świerklaniecki porównywany z wersalskim z jego geometrycznymi
kwaterami, starannie przyciętą roślinnością, sadzawkami, fontannami i
rzeźbami, zastąpił skromny park z klombami i drzewami, który widać zza
krat bramy chorzowskiego ogrodu zoologicznego. Według legendy hrabia tak
bardzo kochał żonę, że po jej śmierci trzymał ją w ogromnej szklanej
"wannie" wypełnionej spirytusem, co odkryła jego kolejna małżonka.
Komentarze
Prześlij komentarz