Dziwny świat Wojciecha Głogowskiego


Na obrazach Wojciecha Głogowskiego czas zatrzymał się w przeszłości. W tej zamrożonej rzeczywistości jaką niektórzy być może pamiętają z czasów swego dzieciństwa. Z czasów gdy nowe technologie nie wkroczyły do naszego życia i się w nim nie rozpanoszyły. Gdy radia i telewizory stanowiły jeszcze przedmiot dumy, a w biurach używano sprzętów jakie od dawna zniknęły w czeluściach elektronicznego lamusa. W tym dziwnym świecie Wojciech Głogowski znajduje szczególne upodobanie. W kolorach urządzeń, w pokrętłach, w monitorach o niezwykłych barwach. Uwiecznia je na obrazach odtwarzając je drobiazgowo niczym mistrzowie sztuki dawnej delektujący się przedmiotami. Dostrzec piękno w tych tajemniczych odbiornikach jest bardzo trudno. Jakby artysta celowo obrał sobie trudny temat. Jakby fascynowała go melancholijna uroda tego co minione.
Podobnie jest z postaciami na obrazach wrocławskiego artysty. Niczym zjawy albo uciekinierzy z podrzędnych filmów obserwujemy prowincjuszki o urodzie nieco tandetnych świętych wypełniających  wnętrza małomiasteczkowych świątyń. Kobiety jak lalki, sztywne, ubrane niemodnie, choć schludnie, siedzą zamyślone, trochę jak na obrazach Paula Delvaux.
Czasem te statyczne kompozycje z zamarłymi postaciami i nieczynnymi urządzeniami ożywiają niespodziewane istoty jak ośmiornica, która nie wiadomo jak się znalazła we wnętrzu odtworzonym na obrazie. Czasem urządzenia stają się jednostkowymi bohaterami obrazów - wydaje się, że gdy je włączymy to coś się stanie. Zmieni się czas, rzeczywistość, udamy się w podróż do przeszłości albo wręcz przeciwnie przeniesieni zostaniemy do przyszłości.
Na wystawie Nowy gatunek w krakowskiej galerii Zderzak oglądać można te niepokojące sprzęty przy muzyce, przy której ciarki przechodzą. Kosmiczne dźwięki sprawiają, że ma się wrażenie, że to wszystko co widzimy na obrazach ożyje, włączy się i zacznie emitować jakieś fale, które sprawią, że ze współczesnej galerii przeniesiemy się do jakichś schronów z lat 50., gdy widmo III wojny światowej krążyło po Europie...  Malarstwo Wojciecha Głogowskiego przywiodło mi na myśl również filmy Eda Wooda i jego kosmiczne stwory, którymi wypełniał kadry swoich fantazji.
Wojciech Głogowski nieczęsto wystawia swoje prace. Ekspozycja w krakowskim Zderzaku to pierwszy pokaz malarstwa po 8 latach. Na wystawie "Nowy gatunek" jak się zdaje artysta sięga w głąb przeszłości, aby pokazać całkiem współczesne lęki, podszyte chorobliwą fascynacją marzenia o świecie, w którym dominują samoistnie działające urządzenia, a ludzie są jak mechaniczne kukły - bierni, bliscy, a może i podlegli robotom...
Intrygujące prace tajemniczego artysty, który niczym współczesny odpowiednik średniowiecznego twórcy kryje swoją prywatność, zdradzając nam tylko fragmenty swoich przemyśleń uwiecznionych na obrazach. Warto wybrać się na tę wystawę.
Ekspozycję będzie można oglądać do 14 grudnia 2017 r.
Foto: galeria Zderzak

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito