WARTO ZOBACZYĆ w galeriach i muzeach, czyli odcinek 9

  Foto: Katarzyna Grzymska


W styczniowym, dziesiątym już z kolei, odcinku cyklu WARTO ZOBACZYĆ chciałabym polecić 5   ekspozycji, które spodobać się mogą przede wszystkim wielbicielom sztuki najnowszej, ale też osobom które szukają w sztuce wątków kontemplacyjnych, egzystencjalnych i sakralnych, a przede wszystkim gustują w doskonałym warsztacie i  to zarówno malarskim jak i graficznym. Aby zobaczyć pierwszą polecaną przeze mnie ekspozycję należy udać się do Elbląga, gdzie w Centrum Sztuki Galerii EL swoją retrospektywę "Ciało i sacrum" prezentuje gdyńska malarka Beata Cedrzyńska. Jej ogromne czerwono-niebieskie obrazy, w których ludzkie twarze wyłaniają się z mglistej poświaty, prezentują się w ceglanym sakralnym wnętrzu (dawniej był to średniowieczny kościół Najświętszej Marii Panny, który po zniszczeniach w 1945 r. zaczęto odbudować dopiero w latach 60. XX w.), po prostu rewelacyjnie. To wystawa do kontemplacji i podziwiania, do zachwytu nad kunsztowną formą, znakomitym warsztatem malarskim, który wewnętrz galerii może rozwinąć swoje najbogatsze, najbardziej różnorodne oblicza. Przedsmak tego malarstwa można było obejrzeć kilka miesięcy temu w krakowskiej galerii Floriańska 22, a obecna, elbląska prezentacja, to już prawdziwa uczta duchowa. Ekspozycja czynna będzie do 20 marca.
Kolejna wystawa to równie duchowa co ekstatyczna zachwycająca i różnorodna twórczość śląskiego artysty Józefa Budki, który w katowickim Rondzie Sztuki prezentuje na wystawie "Prawda śladu - odmienne stany świadomości" swoje prace graficzne, litopastele, rysunki na papierze ryżowym oraz  "archeologiczną" instalację umieszczoną w wydzielonej ciemnej przestrzeni. Bogactwo inspiracji i cytatów, od sztuki starożynej po renesans włoski i hiszpański barok, przyciąga widza, który porusza się w galerii między zwisającymi z sufitu pracami na podłożu papierowym, gęstymi od kaligrafii i ornamentacji, zachęcającymi do powolnej hipnotycznej kontemplacji.



Warto obejrzeć również te nierealne kobiece sylwetki zdobiące niektóre wczesne prace, które nie wiadomo czy są nie bardziej zmysłowe niż ogromne jarzące się kolorami litopastele skonfrontowane z ascetycznymi rysunkami. Ekspozycja czynna jest do 1 lutego.
Trzecia wystawa, którą chciałabym polecić to "Credo" Szymona Prandziocha w galerii MM w Chorzowie. Śląski artysta, który ukończył katowicką Akademię Sztuk Pięknych w pracowni  prof. Stanisława Kluski, zaprezentował tu wykonane w ciągu dekady (2007-2017) dzieła graficzne wykonane w technice wklęsłodruku, głównie mezzotinty. Możemy w salach chorzowskiej galerii zobaczyć zestaw sakralnych motywów,  głównie figuralnych (doskonałe ogromne prace o tematyce chrystologicznej wykonane autorską techniką  rysunkowo-malarską), jak i ascetycznych grafik poświęconych elementom relikwii związanych z postacią Chrystusa (cykl "Do zobaczenia"), a także grafiki parafrazujące Siedem Sakramentów Kościoła, kontynuujących tzw. portrety Chrystusa.


Znakomite warsztatowo prace budzić mogą również refleksje nad współczesnymi problemami egzystencjalnymi, gdyż pojawiają się tu motywy takie jak ból, choroba, umieranie, cierpienie. Ekspozycja czynna będzie do 29 stycznia.
Aby obejrzeć czwartą i piątą z polecanych przeze mnie wystaw należy udać się do Wrocławia. Przygotowana przez wrocławską Galerię Miejską wystawa "Malując" Eugeniusza Minciela i Urszuli Wilk prezentowana jest w równie sakralnym wnętrzu jak ekspozycja Beaty Cedrzyńskiej - w dawnym średniowiecznym klasztorze pobernardyńskim, gdzie mieści się obecnie Muzeum Architektury.


  Foto: Agata Piątkowska

Wystawa pary wrocławskich artystów po raz pierwszy w tym miejscu wystawiających wspólnie pokazuje dzieła malarskie stworzone na przestrzeni ostatniego trzydziestolecia. Są tu również dzieła powstałe specjalnie do tego wnętrza. Niebieskości przypominające dotyk anielskich skrzydeł pozostawiony na przezroczystej materii, ogromna przestrzeń i "oddech",  jaki dzięki tym  gotyckim murom  z wielkimi oszklonymi oknami wpuszczającymi światło do środka, sprawiają wrażenie obcowania z niebiańską sztuką, powstałą jako apoteoza malarstwa. Sama atmosfera na tej wystawie ma jakiś taki sakralny niemal charakter, co zapewne jest efektem panującej tu ciszy i ascetyczna architektura stanowiąca naturalną aranżację wystawy. Ekspozycję można będzie oglądać do 25 lutego.
Kolejna ekspozycja także ma kontemplacyjno-abstrakcyjny charakter. O ile prace małżeństwa wrocławskich artystów to efekt ścierania się różnych koncepcji abstrakcyjnych w malarstwie, o tyle  w Galerii Neon na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych w surowym nowoczesnym wnętrzu, z wielkimi przeszklonymi przestrzeniami ścian, przez które wpada w dzień mnóstwo światła, dzieła profesora Mariana Wołczuka pokazane na wystawie "Helios 2017" stanowią  efekty kubistycznych refleksji nad pejzażami, które tworzą wciągające, barwne próby uwiecznienia ciszy zatrzymanej w obrazach.


Ciszy wynikającej z zachwytu nad światem i jego urodą. Fragmenty świata skompilowane z zieloności, niebieskości, szarości, ale i żywych, gorących barw  można traktować także jako swoistą wersję bardzo wnikliwie przeżytego odbioru rzeczywistości. W katalogu ubiegłorocznej ekspozycji profesor Wołczuk napisał: "Inaczej wygląda cisza na brzegu morza o świcie, kiedy nie ma nikogo, słychać tylko lekkie uderzenie fali o brzeg. Inaczej wygląda cisza w ciężkiej, gęstej mgle, jeszcze inaczej pod czystym niebem Grecji wśród ruin antycznej świątyni, kiedy myśli krążą wokół - jak to ujął Zbigniew Herbert - niezmienności świata i stałości bytu" (cyt. za "Marian Wołczuk. Moja przestrzeń", katalog wystawy, 2017 r.). Do galerii Neon we Wrocławiu warto się wybrać, aby obejrzeć tak wspaniale namalowaną ciszę. Wystawę można oglądać do 31 stycznia.

Kolejny odcinek cyklu WARTO ZOBACZYĆ pojawi się na blogu pod koniec lutego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Nabucco" - o żądzy władzy, miłości i nienawiści

Wywiad z malarzem – Łukasz Stokłosa