Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2016

Ceramiczne cmentarzysko - wystawa ceramiki Alicji Patanowskiej

We Wrocławiu mieści się jedyny w Polsce Wydział Ceramiki i Szkła ASP. Nie tak dawno można było w Arsenale Miejskim oglądać wielką wystawę, na której pokazano dzieła artystów związanych z tą uczelnią ("Obszary sensualne") i był to pokaz , który uświadamiał jak bardzo to co przeciętny widz kojarzy z ceramiką odbiega od tego nietradycyjnego wyobrażenia, jakie realizują współcześni ceramicy. Ceramika ewoluuje  i może być wykorzystywana do najróżniejszych eksperymentów, instalacji, do wyrażania emocji, a nawet do przekazywania treści ekologicznych czy socjologicznych obserwacji. W galerii SiC przy ul. Kościuszki we Wrocławiu po raz kolejny natknąć się można na intrygującą wystawę. Ostatnio ogromne wrażenie zrobiła na mnie ekspozycja "Leśnienie" Natalii Kopytko i fantastyczne leśne duszki patrzące na niszczejącą przyrodę. Teraz w  galerii trwa pokaz prac o literackim tytule "Myszy i ludzie" nawiązującym do znanej książki Johna Steinbecka opublik

Moby Dick w Awangardzie, czyli Krzysztof M.Bednarski o przyciąganiu katastrofy

Obraz
Krzysztof M.Bednarski to rzeźbiarz zaliczany już do klasyków i to tych niepokornych klasyków, którzy wciąż zmagają się i wciąż poszukują, zamiast osiąść na laurach i odcinać kupony od niewątpliwych osiągnięć. Nie bez znaczenia jest fakt że u zarania swej twórczości artysta ten związany był z jednym z najbardziej oryginalnych i awangardowych teatrów, jakim niewątpliwie było Laboratorium Jerzego Grotowskiego. Teatralność i poszukiwania w świecie literatury pozostawiły szczególny osad w twórczości Krzysztofa M.Bednarskiego, który choć obecnie mieszka w Rzymie to jednak Polskę odwiedza bardzo chętnie. Jego prace można ogladać na otwartej kilka dni temu ekspozycji "Gravity" we wrocławskiej galerii BWA Awangarda. Ekspozycji dedykowanej poecie Tymoteuszowi Karpowiczowi, związanemu z Wrocławiem i podobnie jak Bednarski  przez wiele lat żyjącemu na emigracji (po wielu latach spędzonych w Stanach Zjednoczonych Karpowicz zmarł w 1978 r. w Oak Park niedaleko Chicago). S

Pawilon Czterech Kopuł we Wrocławiu

Słynne dzieło architektoniczne niemieckiego architekta Hansa Poelziga zbudowane w 1912 r. na Wystawę Historyczną organizowaną w Breslau to obok monumentalnej Hali Stulecia Maxa Berga  część  zespołu architektonicznego  Terenów Wystawowych, które obecnie pełni znów funkcje wystawiennicze. Pawilon Czterech Kopuł, bo o nim tu mowa, do roku 1945  służył jako miejsce ekspozycyjne, a w trzy lata później mieścił Wystawę Ziem Odzyskanych. W 1953 r. zajęła Pawilon Wytwórnia Filmów Fabularnych, w której powstał m.in. kultowy już film "Rękopis znaleziony w Saragossie" Wojciecha J. Hasa. Po latach upadku i powolnego niszczenia, który obserwowali wrocławianie i turyści przybyli do Parku Szczytnickiego by zwiedzić m.in. Halę Stulecia nareszcie podjęto decyzję o przekazaniu budynku Muzeum Narodowemu we Wrocławiu (2009 r.). W latach 2013-2015 trwały remonty, przebudowy, odnawiania i przywracania do dawnego kształtu, choć z uwagi na liczne zmiany z czasów funkcjonowania tu WFF

Ptasie wizje Maxa Ernsta

Max Ernst urodził się w 1891 r. w Bruehl w Niemczech. Zmarł w 1979 r. w Paryżu. W wieku piętnastu lat w ciągu jednego dnia urodziła się jego siostra Loni i zakończyła życie ukochana papuga kakadu. Narodziła się też ptasia obsesja, która obecna jest w całej jego twórczości. Max Ernst twierdził, że niczym ptak wykluł się z jaja, wygląda jak ptak (z profilu, jak zauważali jego znajomi, faktycznie przypominał jastrzębia i miał ptasie okrągłe oczy). Często sam przebierał się za ptaka, śnił że nim jest i obsesyjnie odwiedzał ptasie targi. Przebierał też swoich malarskich i graficznych bohaterów w ptasie stroje, a nawet zmieniał im ludzkie głowy na ptasie.  Po studiach z tak różnorodnych dziedzin jak filozofia, psychiatria i historia sztuki, związał się z ekspresjonistami, choć niedługo potem odkrył dadaistów i surrealistów, których ideowe założenia bardziej odpowiadały jego twórczości. Jeden z moich ulubionych obrazów Ernsta to "Ubieranie panny młodej" z 1939/1940 z

O faunie i florze na obrazach Cyryla Polaczka

Aby dostać sie do krakowskiej galerii Zderzak, która mieści się przy ulicy Floriańskiej 3 trzeba pokonać 3 piętra. Wspinając się po skrzypiących schodach wkraczamy w świat sztuki. Tylko najwytrwalsi wchodzą bez zadyszki. Czy warto? Ja wspinałam się by zobaczyć prace  Cyryla Polaczka, urodzonego w 1989 r. w Zielonej  Górze, absolwenta gdańskiej i krakowskiej ASP na wydziale malarstwa, laureata prestiżowego konkursu Artystyczna Podróż Hestii z 2012 roku. Młody twórca w 2013 roku studiował w Berlinie i przebywał na stypendium w Nowym Jorku. I muszę przyznać, że warto było wchodzić do Galerii Zderzak by obejrzeć te prace. Wynurzające się z obrazów ewoluujące gatunki (artysta inspirował się teorią Darwina) zwierząt i  roślin, które możemy wypatrzyć w chaosie ciemności i materii stale przekształcającej się budzą też pytania o to jak w dzisiejszych czasach - modyfikacji genetycznych - wygląda fauna i flora, jak istoty hybrydalne, które stwarzają naukowcy wpłyną na nasz świat, n

Wystawa Maria Mater Misericordiae

Nie ukrywam, że na wystawę "Maria Mater Misericordiae" w krakowskim Muzeum Narodowym czekałam z wielką niecierpliwością. Dziewięćdziesiąt prac, w tym większość z muzeów włoskich, zarówno tych najbardziej znanych jak zbiory watykańskie czy  florenckie, ale i z miejscowości tak małych jak Celano w Abruzji (niecałe 11 tysięcy mieszkańców) czy Corciano w Umbrii (ok. 15 tysięcy mieszkańców). Na wystawie w gmachu głównym krakowskiego Muzeum Narodowego są eksponowane  również prace sprowadzone z innych krajów (np. obraz "Matka Boska karmiąca Dzieciątko" Hansa Memlinga wypożyczono z muzeum w Antwerpii) i kolekcji prywatnych. Od dwunastowiecznego rawennackiego wizerunku złoto-niebieskiej mozaikowej Matki Boskiej  Orantki,  z uniesionymi  rękami o długich smukłych palcach, poprzez  dzieła renesansowych mistrzów, w tym jednego z moich ulubionych weneckich malarzy Carla Crivellego (otoczone anielskimi główkami wynurzającymi się z bogato ornamentowanej szaty "

Drugie Muzeum Beksińskiego

W Częstochowie w  Miejskiej Galerii Sztuki zwiedzać już  można Drugie Muzeum Beksińskiego. Poprzednie obrazy wypożyczone przez znanego kolekcjonera Piotra Dmochowskiego z Paryża, pojechały już  do Nowohuckiego Centrum Kultury w Krakowie, gdzie od jesieni będzie je można podziwiać na ekspozycji. Jak pisze w swojej monografii "Beksińscy" Magdalena Grzebałkowska, Piotra Dmochowskiego i Zdzisława Beksińskiego łączyła więź  bliska miłości - nienawiści, pełna nie tylko aktów bezinteresowanej (a może interesownej - tego już dziś nie rozstrzygniemy, gdyż Zdzisław Beksiński nie żyje, w 2005 roku bestialsko zamordowany w swoim warszawskim mieszkaniu) przyjaźni z artystą, ale i licznych nieporozumień narosłych między kolekcjonerem i twórcą, który odczuwał niektóre próby ingerowania w sztukę jako swego rodzaju naciski. 25 maja uroczyście otwarto drugą odsłonę Muzeum Beksińskiego w Częstochowie. Znalazło się tu 28 obrazów olejnych (docelowo ma ich być 30)  i 30  rysunków z

Ikony w Muzeum Śląskim

W katowickim Muzeum Śląskim otwarta została wystawa ikon ze zbiorów tegoż muzeum oraz z kolekcji Muzeum Śląska Cieszyńskiego. Są dzieła odzyskane przez celników w latach 80. i 90. XX wieku. Zakupiono je nielegalnie, dosłownie za grosze, na terenie ówczesnego Związku Radzieckiego, z zamiarem (szczęśliwie udaremnionym) wywiezienia do Europy Zachodniej, a zwłaszcza do Włoch, gdzie  stanowić mogły łakomy kąsek dla kolekcjonerów, gromadzących dzieła nie zawsze ze sprawdzonych źródeł. Dzięki temu ikony trafiły do Cieszyna. Muzeum Śląska Cieszyńskiego, mające w swoich zbiorach około 70. tysięcy eksponatów, wzbogaciło się o  kolekcję 400 ikon. W większości ikony,  jakie można obejrzeć na wystawie " Obrazy światłem pisane", pochodzą z wieku XIX i I połowy wieku XX, choć trafiła się również ikona z  XVIII w. Ikony poddano konserwacji w Muzeum Śląskim, gdyż cieszyńskie muzeum nie miało odpowiednich specjalistów, którzy mogliby przywrócić je do dawnej świetności. Na odzys

Andy Warhol w Częstochowie

Andy Warhol jest najbardziej charakterystycznym i najpopularniejszym przedstawicielem pop-artu. Właściwie mówiąc pop-art, myślimy Warhol. Twórca, który rozpowszechnił serigrafie z najbanalniejszymi wizerunkami - puszki zupy Campbella, kwiatków, Marilyn Monroe, Jackie Kennedy,  bananów, krówek i innych  postaci i przedmiotów z codziennego amerykańskiego życia lat 60., był też filmowcem, projektantem butów i autorem okładek płyt muzycznych. Te ostatnie można obecnie obejrzeć na świetnie zaaranżowanej wystawie w Miejskiej Galerii Sztuki w Czestochowie. Kuratorem tej wystawy jest Piotr Metz, znakomity dziennikarz muzyczny związany z radiową Trójką. Wystawa, w którą wchodzimy jest światem składającym się z warholowskich gadżetów. Mamy tu fotografie Warhola w słynnej platynowej peruczce, mamy wielką ścianę z powtarzalnymi wizerunkami krowy, banany (te z okładki płyty The Velvet Underground &Nico) naklejone na podłodze i prawdziwe puszki z zupami firmy Campbella, a także po

Wacława Szpakowskiego linie rytmiczne

Linie, które tworzą geometryczne wzory, niczym ornamenty starożytnej Grecji albo ludowe ozdoby dziewiętnastowieczne. Linie, które tworzą układy - przemyślane, matematyczne, bardzo precyzyjnie ułożone, nie mające ani początku ani końca. Linie, których muzyczne wartości mogą prowadzić do traktowania ich jak partytur. Ich twórca Wacław Szpakowski urodził się w 1883 r. w Warszawie jako syn carskiego generała. W 1897 r.  przeniósł się z rodziną do Rygi. Już jako młody chłopak, student politechniki ryskiej (1902 - 1911), zafascynowany był liniami, które obserwował w sztuce (miał okazję oglądać prace Ciurlionisa, Łarionowa i Gonczarowej - prekursorów abstrakcji) i szkicował w swoich zeszytach. Fascynowały go w czasach gdy dopiero zaczęto mówić o sztuce użytkowej i jej odrębnościach (popularna była praca  angielskiego architekta Owena Johnesa "Grammar of Ornament", nawiązująca do ruskinowskich teorii na temat zdobnictwa i sztuki użytkowej). Około 1900 roku  Szpakowski

Puls życia zmysłowy i poetycki - wystawa prac Anny Szpakowskiej-Kujawskiej

Prace wrocławskiej artystki Anny Szpakowskiej - Kujawskiej można obecnie oglądać w Galerii Patio Starego Ratusza we Wrocławiu. Wystawa obrazów i rzeźb zatytułowana "Puls życia" przedstawia realizacje z różnych etapów jej życia. Dwie sale oddzielone ciemnawym korytarzem olśniewają mrocznymi kompozycjami - bezosobowymi twarzami wynurzającymi się z wnętrz obrazów niczym z bezdusznego tłumu.  Salę  wypełniają wielkoformatowe obrazy i kule wykonane z tykw - kalabaszy, które zainspirowały artystkę podczas pobytu w Afryce, w latach 1977-84 w Nigerii. Artystka wykorzystała je jako podobrazia tych nietypowych obiektów sztuki,  zawieszonych niczym wielkie lampy, z których obserwują nas ludzie-potwory, przypominające afrykańskie maski. O ile pierwsza sala wypełniona jest kompozycjami antropomorficznymi, o tyle w drugiej dominuje  świat natury, przyrody, krajobraz poddany jest na poły abstrakcyjnym deformacjom, ale pojawia się też  świat form literackich. Wielki obraz, na

Zróbmy sobie Rubęsa, czyli jak się bawić historią sztuki - wystawa Tomasza Brody

W 2014 roku we wrocławskim Muzeum Współczesnym Wrocław można było obejrzeć wystawę "Od Rubęsa do Pikasa, czyli zrób sobie arcydzieło" Tomasza Brody, wrocławskiego artysty, karykaturzysty specjalizującego się w stwarzaniu dzieł z przedmiotów codziennego użytku:  worków na śmieci, piłeczek pingpongowych, gąbek, grzebieni, opakowań po lekach, płynach do prania itp. Tomasz Broda urodzony w Kaliszu w 1967 r.,  ukończył wrocławską ASP w 1992 r. (dyplom w pracowni Jana Jaromira Aleksiuna).  Wielokrotnie pokazywał swoje prace w prasie wrocławskiej i programach telewizyjnych ("Wieczór z Jagielskim", niemiecka wersja Ulicy Sezamkowej i autorski program "Zrób sobie gębę"). Siedem razy był nagradzany na Satyrykonie. Ilustrował też książki (m.in. "Zrób sobie Wrocław" Mariusza Urbanka, "Puszka-cacuszko" Lecha Janerki, "Przygody przyrody" Zbigniewa Macheja  czy też " Tajemnice świętej dzielnicy" Beaty Maciejewskiej).