Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2015

Romans z grafiką, prosto z Belgii

W krakowskim Muzeum Narodowym na pierwszym piętrze można obejrzeć prace 35 artystów, którzy reprezentują chyba wszystkie możliwe kierunki  w sztuce II połowy  XX wieku. Jest tu i amerykańska rzeźbiarka Louise Bourgeois, odznaczona Legią Honorową, autorka niesamowitych  pająków- matek, które można spotkać w Nowym Jorku, ale i hiszpańskim Bilbao. Jest twórca patronujący neoekspresjonizmowi lat 80. XX wieku, czyli Georg Baselitz, który za swoje obrazy kupił  niemiecki zamek Derneburg (a następnie sprzedał go amerykańskiemu kolekcjonerowi Andrew Hallowi). Jest Arman tworzący prace ze stłoczonych przedmiotów zgromadzonych w jednym miejscu (konewek, zegarków, kapsli od butelek), sprasowanych albo zgniecionych. Jest  Allen Jones i zafascynowany amerykańskimi komiksami Roy Lichtenstein, twórcy sztandarowych dzieł tego kierunku. Są też takie artystki jak wykorzystująca w swoich performance'ach fotografie Sophie Calle, która nie kojarzona jest  raczej z tradycyjnymi technikami

Codex Mundi, mistyczne światło i grafika

W katowickim Rondzie Sztuki można obejrzeć wystawę "Światło - geneza rzeczy", która stanowi pierwszą z czterech odsłon projektu Codex Mundi prezentujących szeroko pojętą grafikę i jej peryferie. Ktoś kto spodziewa się tu klasycznych akwafort, litografii czy drzeworytów może być zaskoczony, ale sądzę, że i zaciekawiony tym jak  wiele na obrzeżach grafiki można interesujących eksperymentów przeprowadzić. W dolnej sali galerii można podziwiać dzieła trzech artystów - niemieckiego grafika i teoretyka sztuki Christopha M. Loosa, Czecha Eduarda Ovcacka i polskiego artysty Jana Berdyszaka (zmarłego nieco ponad rok temu, 18 września 2014 roku, w Poznaniu). Są tu słynne dwa reflektory  ustawione  naprzeciwko siebie - instalacja  z 1983 roku i  graficzno- rzeźbiarskie  "Passe- Par-Tout", w których problem światła i cienia, a także przestrzeni i pustki, analizował Jan Berdyszak. Całą salę z jego pracami można obejrzeć na górze Ronda Sztuki, w galerii Rondo +, w

Styl japoński, styl piękny

Pod takim właśnie tytułem "Styl japoński - styl piękny. Ula i Kazu" otwarto w Oddziale Grafiki Muzeum Historii Katowic ekspozycję prac Urszuli Tekieli i Masakazu Miyanagi. Prace niewątpliwie zasługują na uwagę i doskonale odzwierciedlają tytuł wystawy.  Masakazu Miyanaga urodził się w 1970 roku w Oita, studiował na Wydziale Malarstwa Uniwersytetu w Fukuoce, a następnie w Tsukubie, by - podobnie jak inny japoński artysta od lat tworzący w Polsce, czyli Koji Kamoji -  zamieszkać w Polsce. W połowie lat 90. był wolontariuszem w Domu Kultury w Myślenicach, odbył staż na krakowskiej ASP, a obecnie współpracuje z Centrum Sztuki i Techniki Manggha w Krakowie. Miyanaga tworzy swoje prace malując je na desce dębowej, wykorzystując nieczęsto obecnie stosowaną niezwykle pracochłonną technikę tempery i złocenia 24-karatowym złotem. Niesamowita precyzja w nakładaniu pędzelkiem drobniutkich kreseczek tworzących kształty zwierzęce, roślinne i architektoniczne sprawia, że obra

Roślinny dywan Boltansky'ego, czyli o przemijaniu w Cricotece

Krakowską Cricoteką i jej ażurową formą, przez którą z wnętrz widać z jednej strony drzewa, z drugiej zaś Wisłę z pływającymi po niej stateczkami, zachwycałam się już kilkakrotnie. W muzealnych salach znajduje się Królestwo Kantora, jak można by określić  zgromadzone w  przestronnej  sali  eksponaty z najbardziej znanych kantorowskich spektakli ("Umarła klasa", "Wielopole, Wielopole", "Niech sczezną artyści", " W małym dworku"). Królestwo przemijania, zatrzymane wspomnienia dzieciństwa, wykreowanego na potrzeby teatru Cricot 2 i służącego  utrwalaniu indywidualnego mitu artysty.  Dzieciństwo pełne jest wspomnień, które umarły, zniknęły w pamięci, by po latach wynurzyć się w zmienionej formie, pełne lęków, ale i nostalgii. Tadeusz Kantor nieustannie sięgał do motywu utraconego czasu z najdawniejszej przeszłości. Z wystawą obiektów Kantora znakomicie moim zdaniem koresponduje ekspozycja "W mgnieniu oka" Christiana Boltansky&

Wyrafinowanie ze szczyptą perwersji, czyli o Bellmerze w Katowicach

Hans Bellmer urodził się w 1902 roku w Katowicach. Zasłynął jako twórca surrealistycznych obiektów - zdeformowanych  erotycznych lalek.  Były odpowiedzią na głoszone przez surrealistów hasła wolności i swobody w wyrażaniu podświadomych pragnień. Na początku XX wieku pisał o  tym wiedeński psychiatra Zygmunt Freud, którego poglądami grupa Andre Bretona była wręcz zafascynowana. W 1936 roku na łamach pisma Minotaur  Bellmer umieścił fotografię  z cyklu Wariacje na temat montowania rozczłonkowanej małolatki. Dwa lata później zilustrował fotografiami "Lalek"  tomik poezji  surrealisty Paula Eluarda. W latach 30. Bellmer w faszystowskich Niemczech został uznany za twórcę sztuki zdegenerowanej. W 1938 roku wyjechał do stolicy Francji, gdzie obracał się w środowisku surrealistów. Po II wojnie światowej tworzył głównie fotografie i rysunki erotyczne. Jako twórca grafik Bellmer jest mniej znany. Ich dominującym tematem są młode kobiety, o długich odzianych w pończochy

Misterium szarości i futurystyczne tancerki

Szarości, przeźroczystości i delikatne biele. Postimpresjonistyczne martwe natury z czajnikami, szklankami, garnuszkami i innymi drobnymi przedmiotami codziennego użytku ("Przeźroczystość", "Gary kuchenne") można obejrzeć w katowickim Pałacu Młodzieży. W Sali Marmurowej dzieła te, autorstwa  tyskiego malarza Stanisława Mazusia, skonfrontowane zostały z obrazami jego syna, Karola. W obszernej ozdobionej socrealistyczną rzeźbą sali linia demarkacyjna biegnie przez białe  posągi, u stóp których z lewej strony na sztalugach ustawiono martwe natury Stanisława Mazusia, a po prawej -  prace jego syna. Na lewo od wejścia dominują obrazy olejne Stanisława Mazusia, ucznia Eugeniusza Eibischa na warszawskiej ASP. Są to  autoportrety stylizowane (np. na współczesnego Bachusa z flaszkami  na tacy ustawionej na głowie, Ahasverusa, pasterza, trapera) i portrety, głównie  męskie - artystów takich jak Franciszek Maśluszczak czy Stefan Poniewiera. Jedyny kobiecy portre

Obrazy Katowic w BWA

11 września 1865 roku Katowice uzyskały prawa miejskie. W  150 rocznicę tego wydarzenia otwarta została w katowickim BWA wystawa "Obrazy miasta" poświęcona Katowicom widzianym oczami artystów - fotografików, malarzy, rysowników. Są tu dzieła tak wybitnych twórców jak Zofia Rydet , autorka Projektu Socjologicznego (1978-1997), w ramach którego powstały tysiące fotografii ludzi we wnętrzach, siedzących na rozpadających się tapczanach, w ubogich, zagraconych miejskich "salonach", martwo wpatrujących się w obiektyw. Na katowickiej wystawie można obejrzeć nie tylko te wypożyczone ze zbiorów wrocławskiego Muzeum Narodowego fotografie Zofii Rydet, ale i cztery znakomite, choć mniej znane, obrazy Bronisława Linkego z 1936 i 1937 roku, które  u artysty zamówił w latach 30. ówczesny wojewoda śląski Michał Grażyński. Przedstawiają przemysłowe wizje miasta-molocha pożerającego pracujących w nim ludzi i zamieniających ich w maszyny. Prace te przyjechały do katow

Droga do ukrytego ogrodu - wystawa Daniego Karavana

Dani Karavan to izraelski artysta, który urodził się w 1930 roku w Tel Awiwie. Jego rodzice wyemigrowali ze Lwowa przed II wojną światową. Ojciec Daniego to sławny w Tel Awiwie architekt krajobrazu. Początkowo Dani Karavan  zafascynowany był malarstwem, które studiował już jako kilkunastoletni chłopak w Izraelu, a następnie w Italii, gdzie zainteresowały go freski i mozaiki. Studia kontynuował w Paryżu. Po powrocie do kraju zajmował się scenografią teatralną, w tym szczególnie projektowaniem dla teatrów tańca. Dostał nawet zaproszenie ze słynnego nowojorskiego teatru prowadzonego przez amerykańską choreografkę Marthę Graham. Potem jednak bardziej zainteresowała go rzeźba. W ciągu ponad 60 lat pracy twórczej zaprojektował wiele pomników, które określane bywają jako site specific.  Dostosowane do konkretnego miejsca w plenerze lub muzeum, w założeniu mają  zachęcać widza do aktywnego oglądania, dotykania, wchodzenia w przestrzeń, która  je otacza. Powstało wiele takich r

Niezwykłe drzewa prawie stulatka - wystawa Stefana Arczyńskiego

Obraz
Stefan Arczyński obchodził 31 lipca 99 lat. Urodzony w 1916 roku w niemieckim Essen w rodzinie emigrantów z Wielkopolski, bardzo wcześnie zainteresował się fotografią. Pierwszy aparat dostał mając zaledwie 14 lat. Początkowo fascynowała go fotografia sportowa - miał okazję uczestniczyć jako obserwator w Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie w 1936 roku i tu fotografować i podglądać pracę słynnych, choć z punktu widzenia późniejszych wydarzeń, kontrowersyjnych twórców jak np. Leni Riefenstahl, której film "Triumf ducha" przeszedł już do klasyki europejskiego dokumentu. Po wielu wojennych perypetiach Stefan Arczyński znalazł się na Dolnym Śląsku, początkowo w Kamiennej Górze, gdzie prowadził zakład fotograficzny cieszący się sporą renomą, a następnie we Wrocławiu, gdzie dokumentował ówczesny wygląd miasta, ale też sporo jeździł po świecie. Jego pasja fotograficzna budziła wówczas pewną konsternację - zamiast zwiedzać wolał to co widzi fotografować i podczas