Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2016

Podsumowanie 2016 roku oraz najlepsza dziesiątka wystaw w Polsce

Rok 2016 był dla miłośników sztuki dawnej dużo bardziej satysfakcjonujący niż poprzednie lata. Przygotowano sporo interesujących wystaw malarstwa, rzeźby i grafiki, które miałam okazję oglądać z prawdziwym zachwytem, nie tylko z powodu ich wartości artystycznej i historycznej, ale też dzięki wspaniałym osiągnięciom konserwatorskim i walorom ekspozycyjnym. Podsumowując prawie setkę obejrzanych wystaw z pewnym zdziwieniem muszę przyznać, że rok 2016 okazał się być rokiem rzeźby. Odbyło się mnóstwo pokazów i dawnych  i współczesnych rzeźbiarzy, których prace zdobiły zarówno ekspozycje zbiorowe jak i indywidualne. Poczynając od rzeźbiarskiego opus magnum młodopolskiego mistrza Konstantego Laszczki zorganizowanego na krakowskiej ASP, poprzez zestawienie rzeźb francuskiego artysty Auguste'a Rodin a i polskiego mistrza Xawerego Dunikowskiego zaprezentowane najpierw w warszawskiej Królikarni, a następnie w krakowskiej Kamienicy Szołayskich, dzieła katalońskiego rzeźbiarza E

Upiorny czar śniadań na stołach-pułapkach - Daniel Spoerri w MOCAKu

Daniel Spoerri swoją przygodę z twórczością artystyczną zaczynał niebanalnie, bo od tańca w balecie w Bernie, a następnie przeszedł do fascynacji kulinariami. Był menadżerem restauracji, a potem zafascynowany sztuką - jednym z założycieli  “Nouveaux Réalistes”. Najbardziej znany jest dzięki organizowanym w  latach 60. przyjęciom w Paryżu i Duesseldorfie, z których resztki przyklejał do podłoża, tworząc z nich stoły-pułapki. Potem zainteresował się stołami, na których na targach staroci sprzedawano najróżniejsze przedmioty. Flirtował ze sztuką kiczowatych dziewiętnastowiecznych landszaftów, do których dodawał przedmioty realne. We wszystkich tych działaniach nie sposób nie dostrzec humoru, pełnego pobłażliwości, ale i goryczy spojrzenia na ludzką aktywność. Bo cóż po nas pozostaje? myślałam spacerując po przestronnych salach krakowskiego MOCAKu, gdzie oglądać można wystawę Daniela Spoerriego "Sztuka wyjęta z codzienności". Co zostaje po nas, po naszych ucztach,

Klucz do malarstwa Stefana Gierowskiego

Obraz
Obrazy, które otwierają nasz wewnętrzny świat sztuki, kojące barwy, które pozwalają naszym zmysłom odpocząć, delikatnie wprowadzając nasze zagonione ciała i pełne doczesnych problemów trywialne myśli w stan kontemplacji i zadumy. Stojąc przed obrazami mistrza polskiej abstrakcji Stefana Gierowskiego możemy doświadczyć ukojenia. Harmonia i dysharmonia, piękno czystych barw i  niepokojąca czerń; obrazy rozwieszone w sali krakowskiej galerii Zderzak dają widzowi czysto zmysłowe doznania. Prace do odczuwania, do wpatrywania się, do emocjonalnego wyciszenia. Zwolenników realizmu mogą przyciągnąć  kształty, które  skojarzyć się mogą z formami znanymi z życia codziennego - domy, okna, widziane z kosmosu pola... Wkraczając w głąb świata Gierowskiego możemy napotkać własne wspomnienia, zamienione w barwne kształty myśli, zachwyty nad przyrodą, nad ulotnymi wrażeniami z podróży, nad uczuciami, w których przechodzić można od form ognistych, żywych, jaskrawych do wycieniowanych, n

Klasyczne piękno ludzkiego ciała, czyli o Stanisławie Popławskim

Był krakowskim profesorem Akademii Sztuk Pięknych, rzeźbiarzem i ceramikiem pracującym z każdym studentem indywidualnie. Jego uczniami byli późniejsi klasycy awangardy XX wieku - Jerzy Bereś, Wanda Czełkowska, Józef Marek. Stanisław Popławski , bo o nim mowa, urodził się jeszcze w wieku XIX, w roku 1886 (zmarł w 1959). Jego twórczość przez lata zapomniana drzemała w muzealnych salach i dopiero teraz po raz pierwszy doczekała się indywidualnej wystawy w katowickim Muzeum Śląskim.  Na parterze starego gmachu muzeum przy ul. Korfantego możemy oglądać prace najbardziej typowe dla Popławskiego, czyli portretowe popiersia i głowy, niewielkie formy zainspirowane antykiem ("Faun", "Atleta"),  różnorodne ujęcia motywów sakralnych (od "Macierzyństwa" po Chrystusa Ukrzyżowanego i medaliony z Matką Boską z Dzieciątkiem). Na ciemnych tłach wyeksponowano podświetlone rzeźby o klasycznie pięknych twarzach - próżno szukać tu brzydoty, rysy postaci są wyidea

Bezcenne nabytki muzealne

Ponad 200 eksponatów - obrazów, rysunków, grafik, fotografii, rzeźb, rzemiosła artystycznego, z całej historii sztuki - od antyku po współczesność zgromadzono na wystawie "Bezcenne. Nabytki  Muzeum Narodowego w Warszawie". Są tu dzieła zarówno zakupione na aukcjach, jak i dary artystów i ich spadkobierców oraz te najcenniejsze - dzieła odzyskane w latach 2014-2016. Te ostatnie należały niegdyś do kolekcji warszawskiego muzeum, ale w trakcie II wojny światowej zaginęły i dopiero po latach udało się je odzyskać. Na wystawie pokazano to co zwykle ukryte jest w magazynach i nie pokazywane publiczności - nie tylko z powodu obawy przed zniszczeniem (tak jest w przypadku pasteli), ale i zwyczajnie z powodu braku miejsca na stałą ekspozycję. Wszak warszawskie MN ma w swoich zbiorach aż osiemset tysięcy eksponatów. Na takie ekspozycje jak "Bezcenne" składają się dzieła, z których każde ma jakąś historię, jakieś niezwykłe losy powodowały, że przechodziły z rąk

Ukraina w podziemiach

Schodząc do podziemi, do ceglanych piwnic Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie, natrafiamy na wielkie barokowe i rokokowe obrazy. Dama w gigantycznej platynowo-srebrzystej peruce, z muszką z jedwabiu przyklejoną do porcelanowego policzka (faktura cery przypomina powierzchnię "popękanego" portretu albo miśnieńskiej porcelany) przygląda się nam z pogardliwie skrzywionymi podwójnymi ustami ("Mistrz się pomylił" Wołodymir Kostyrko, 2010). Średniowieczny pieśniarz ukraiński, piewca feudalnej anarchii, znany z kronik Rusi Halickiej, pręży bicepsy, a na szyi ma pętlę, jakby właśnie uciekł spod szubienicy ("Mytusa", Wołodymir Kostyrko,  2010). Zgromadzeni wokół niewidocznego stołu niczym apostołowie ogoleni na łyso więźniowie - gangsterzy rozprawiają o czymś, nie zdejmując skórzanych kurtek z napisem Hells Angels ("Inicjacja", Jewhen Rawski, 2009). Seksowny półnagi młodzieniec z wytatuowaną na piersi Moną Lizą patrzy na widza zaciskaj

Lata 30. we Lwowie, modernizm, Artes i Targi Wschodnie

Czy było coś szczególnego w dniu 24 czerwca 1937 roku we Lwowie? Czy dzień ten się jakoś wyróżniał? Czy było jakieś wydarzenie, które wyjaśniłoby dlaczego we wrocławskim Muzeum Architektury tytuł trwającej obecnie wystawy brzmi "Lwów, 24 czerwca 1937. Miasto, architektura, modernizm"? Na wszystkie te pytania odpowiedź jest negatywna. To był dzień jak co dzień, zwykły, przeciętny, jeden z wielu.  Datę wybrano przewrotnie, aby pokazać, że we Lwowie w latach 30. każdy dzień pełen był  wrażeń, bo każdego dnia odbywały się  wydarzenia, które pozwalały mieszkańcom korzystać z kulturalnej oferty, w której osiągnięcia modernistycznej architektury i wystawy awangardowych artystów (Zrzeszenie Artystów Plastyków "Artes" działało we Lwowie w latach 1929-1936, a jego założycielami byli Jerzy Janish, Mieczysław Wysocki, Aleksander Krzywobłocki), przeplatały się z wizytami na cieszących się ogromną popularnością Targach Wschodnich (odbywały się co roku we wrześniu, 

Panorama Racławicka lekko odnowiona

Chyba niewielu Polaków nigdy nie odwiedziło Panoramy Racławickiej, a w każdym razie o niej nie słyszało. Gigantyczne malowidło 15 m na 114 m powstało we Lwowie ponad 112 lat temu, dzięki lwowskiemu malarzowi Janowi Styce i specjaliście od scen batalistycznych i koni Wojciechowi Kossakowi, którzy do pomocy dobrali sobie sporą grupę artystów (Ludwik Boller, Tadeusz Popiel, Zygmunt Rozwadowski, Teodor Axentowicz, Włodzimierz Tetmajer, Wincenty Wodzinowski i Michał Sozański). Celem powstania dzieła było upamiętnienie Insurekcji Kościuszkowskiej i  zwycięskiej bitwy pod Racławicami (4 kwietnia 1794 r.). Panoramę Racławicką pokazano  100 lat później, podczas zorganizowanej we Lwowie w Parku Stryjskim Powszechnej Wystawy Krajowej. Specjalne płótno żaglowe zakupiono w Brukseli, a żelazną konstrukcję rotundy zamówiono w Wiedniu. Dzieło powstało w zaledwie 9 miesięcy i zrobiło prawdziwą furorę, zarówno wśród mieszkańców jak i przyjezdnych, którzy tłumnie odwiedzali pokazywane od 5

Yang Shuanglin, chiński wenren

Na poddaszu wrocławskiego Muzeum Narodowego  można oglądać prace wykonane tuszem i farbami przez współczesnego chińskiego wenrena - erudytę, malarza, kolekcjonera i konserwatora chińskiej  sztuki tradycyjnej, absolwenta Chińskiej Akademii Sztuk Pięknych w Hanzhou - Yanga Shuanglina . Można tu obejrzeć pejzaże shanshiu , których tematem są góry i woda (najczęściej  uwieczniane były góry Qin w prowincji Shaansi, z której pochodzi artysta i która słynie z Terakotowej Armii oraz z przedstawień dawnej przystani cesarskiej poczty, która została zrewitalizowana dzięki Yangowi Shuanglinowi). Spośród obiektów, które mieli zarówno dawni jak i współcześni  wenren w swym otoczeniu, były meble, wyroby z ceramiki, agatu i nefrytu. Na wystawie warto zwrócić uwagę na witrynę z wyeksponowanymi wyrobami wypalanymi z czarnej glinki pokrytej szkliwieniem  seladynowym w chińskiej manufakturze  Sun Keng Yao. Miała ona monopol na dostarczanie naczyń na cesarski dwór i jeśli cesarz uznał, że ni

Wit Stwosz pędzla Matejki

Obraz "Wit Stwosz jako dziecko" przedstawiający młodziutkiego artystę, jasnowłosego chłopczyka, wspartego na księdze, z nożem do rzeźbienia w dłoni, z krucyfiksem w tle, czyli norymberskiego mistrza, który najbardziej znany jest jako autor Ołtarza Mariackiego w krakowskiej Bazylice Mariackiej. Jest to jeden z wielu portretów Matejki (1838-1893), który jednak powstał, zanim krakowski artysta stał się sławny, nim powstały takie dzieła jak "Bitwa pod Grunwaldem" czy "Hołd Pruski". Dzieło, które podziwiać możemy do końca grudnia w krakowskim Domu Matejki przy ulicy Floriańskiej, w XIX - wiecznej kamienicy, gdzie Matejko urodził się i zmarł, powstało w 1855 r. Pierwotnie  obraz był darem młodego Matejki dla lekarza S. Kopczyńskiego w podzięce za leczenie. Powstał w okresie, gdy Matejko miał co prawda dopiero 17 lat, ale był już autorem szeregu szkiców, studiów i portretów. Z obrazów o tematyce historycznej ukończył "Wjazd Henryka Walezego do

Nowa konserwacja obrazu El Greca "Ekstaza świętego Franciszka"

W krakowskich Sukiennicach w sali Malarnia zorganizowano krótki, bo zaledwie tygodniowy (26 listopada - 4 grudnia) pokaz obrazu "Ekstaza świętego Franciszka" pędzla El Greca (1541-1614), jednego z najwybitniejszych, ale też najbardziej tajemniczych artystów siedemnastowiecznych, twórcy, który, choć urodził się na Krecie i naprawdę nazywał się Domenicos Theotocopoulos, to kojarzony jest głównie z hiszpańskim miastem Toledo, gdzie spędził wiele lat malując obrazy religijne i portrety. W krakowskim muzeum zorganizowano pokaz  dwóch obrazów ze świętym Franciszkiem - pochodzącego ze zbiorów prywatnych, a wcześniej znajdującego się w kolekcji Instytutu Sztuki w Detroit (sprzedany, gdy Instytut  podobnie jak niemal całe miasto był bliski bankructwa) i datowanego na ok. 1600 rok oraz jedynego dzieła El Greca znajdującego się w polskich zbiorach muzealnych - należącego do Muzeum Diecezjalnego w Siedlcach dzieła "Ekstaza św. Franciszka" z ok. 1578 r. Oba dzieła