Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2016

Konkurs Gepperta, czyli młodzi malarze o sobie

Istniejący od 1989 r. Konkurs imienia profesora Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu w tym roku zorganizowany został po raz 12. Celem konkursu nie jest wyłącznie walka o nagrody, choć z pewnością i one decydują o wzięciu udziału (wszak nagroda MKiDN to 150 tys. zł, czyli suma nie do pogardzenia, ale i pomniejsze nagrody np. prezydenta Wrocławia czy rektora ASP Wrocław to kwoty, jakie z pewnością młodym malarzom się przydadzą). Najważniejsze jest to, że artysta nominowany do "Gepperta" dostaje swego rodzaju nobilitację i pewien rozgłos, który może, choć nie musi, wykorzystać. Grono malarzy w tym roku podlegało, jak piszą w katalogu organizatorzy, ostrej selekcji. Młodzi artyści, którzy mogli zostać nominowani nie tylko ukończyli ASP nie dalej jak trzy lata wstecz, ale też mogli w ogóle uczelni nie ukończyć. Dopuszczono bowiem również do konkursu samouków, twórców działających niezależnie od akademickiego systemu kształcenia artystycznego. Zmianą tegoroczną w "G

Nadchodzi Mróz w Leśnicy

Z centrum Wrocławia do leśnickiego zamku najlepiej pojechać tramwajem. Najszybciej i najwygodniej, bo gdy nie ma korków dostać się tam można w nieco ponad pół godziny. Leśnicki zamek z tworzącymi taras fortyfikacjami bastejowymi i otaczającym go parkiem to jedna z atrakcji tego miejsca. Będąc w Leśnicy warto wybrać się tam na przechadzkę i podczas spaceru podziwiać bryłę budowli rysującą się na tle  listopadowego nieba w otoczeniu drzew, krzewów, ścieżek i fortyfikacji z ambrazurami (otworami strzelniczymi). W środku, na parterze, mieści się galeria, w której co jakiś czas natrafić można na interesujące wystawy. Jedną z ciekawszych była ekspozycja fotografii Zdzisława Beksińskiego, a także prezentacja malarstwa Edwarda Dwurnika. Od 4 listopada można w zamkowych salach podziwiać prace jednego z najlepszych polskich grafików, Daniela Mroza (1917-1993). Niemal 150 prac pochodzących z kolekcji córki artysty Łucji Mróz-Raynoch, zdobi ściany i filary dwóch sal zamkowej galeri

Kantor wymiany doświadczeń w Socato

We wrocławskiej galerii !Socato  można obejrzeć ekspozycję "Kantor/Wechselstube", czyli projekt Birgit Schuh, Christopha Rodde i Juliane Schmidt. Wystawy prac tej trójki wzbogacone o dzieła zaproszonego do tego grona artysty, pochodzącego z miasta partnerskiego Drezna, pokazywane są za każdym razem odmiennie, stanowiąc owoc wymiany myśli i poszukiwań twórców. Na wrocławskiej ekspozycji znalazły się prace Jarosława Grulkowskiego, urodzonego w 1983 r. w Oleśnie, absolwenta wrocławskiej ASP (2004-2009), który dyplom zrobił z technik miedziorytniczych w pracowni profesora Andrzeja Basaja i z rysunku zawodowego w pracowni profesora Eugeniusza Geta-Stankiewicza. W galerii !Socato można obejrzeć też efekty szczególnej akcji wymiennej (art train) w ramach projektu "Pociąg do sztuki". Christoph Rodde ruszył w podróż pociągiem i wciągał w artystyczną prowokację przypadkowym pasażerów. Mieli się wymieniać przedmiotami, które zamknięte zostały w małych pudełkach

Błąd w grafice - wystawa w galerii Engram

Na wystawie w katowickiej galerii Engram w ciemnym pomieszczeniu króluje grafika i to nie ta perfekcyjnie wykonana, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, ale ta w której defekty stanowiły pretekst do dalszego twórczego działania, do tworzenia na bazie przypadkowego błędu, nieplanowanej niedoskonałości. Katowiccy i cieszyńscy artyści, doktoranci i studenci (jest to wspólny projekt Pracowni Druku Wypukłego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach oraz Koła Artystyczno-Naukowego Linorytników i Drzeworytników DEHA Instytutu Sztuki w Cieszynie realizowany od października 2015 r. do czerwca 2016 r.) stworzyli przestrzeń zabudowaną formami graficznymi, które powstały w wyniku... pomyłki. Nie ma tu wyłącznie form płaskich, do jakich widz jest przyzwyczajony w galeriach i muzeach, gdy podziwiać może prace na podłożu papierowym. Śląscy artyści nie dość, że eksperymentowali z formami, tworząc dzieła trójwymiarowe niczym rzeźby czy instalacje, zwisające ze ścian i przyczepione do

Szajna, malarstwo i teatr - wystawa w Muzeum Śląskim

Józef Szajna (1922-2008) to jeden z wielkich twórców współczesnego teatru. Malarz, który ukończył krakowską Akademię Sztuk Pięknych (dyplom z grafiki otrzymał w 1952 r.), scenograf (dyplom  w 1953 r.), współzałożyciel i reżyser Teatru Ludowego w Krakowie ("Rewizor", "Księżniczka Turandot", "Dziady"), twórca licznych ambalaży i environment. Jego twórczość zdominowana została przez doświadczenia wojenne, a szczególnie pobyt w obozach w Auschwitz i Buchenwaldzie. "Człowiek nie jest wolny od lęku. Więc sięgam w swojej sztuce po symbole, po znaki przedmiotów, aby stała się ta sztuka uniwersalna, w każdym czasie i w każdej kulturze zrozumiana", twierdził. Jego pesymistyczna wizja człowieka i jego znikomość i kruchość wobec zła, widoczna jest w jego pracach teatralnych, z których chyba najbardziej znana jest "Replika" (z 1971 r. i kolejne warianty spektakli powstających do 1986 r.), "Ślady" (1993) oraz "Szczątki&qu

Artyści wobec terroryzmu - wystawa w BWA w Katowicach

Wystawa w katowickim BWA zatytułowana została przewrotnie "Rysa na powiece". Rysa, a więc coś co rani tylko odrobinę, ale też niszczy doskonałą gładkość powieki. Coś co pomimo zamkniętych oczu sprawia też ból, a w każdym razie pewną niedogodność. Artysta chciałby zamknąć oczy, zanurzyć się w świecie sztuki, ale wydarzenia w świecie realnym mu nie pozwalają. Wydarzenia, czyli ubiegłoroczne zamachy terrorystyczne w Paryżu, które zaszokowały przede wszystkim Francuzów i uderzyły w sam środek liberalnego świata, któremu w głowie nie mieściło się, że zagrożenie jest tak blisko i jest takie realne. Styczniowy zamach na siedzibę satyrycznego pisma Charlie Hebdo oraz masakra z 13 listopada 2015 roku na koncercie w klubie Bataclan w 11 dzielnicy w Paryżu (w momencie zamachu było tam ok. 1500 osób, z których kilkadziesiąt zostało zastrzelonych) stanowiły dla mieszkańców stolicy Francji prawdziwy szok. Był to koniec epoki niewinności i  koniec żartów, pojawił się strach i

Czereśnia na tle księżyca, czyli o malarstwie Jana Dobkowskiego

Obraz
Poetyckie, z oddali wyglądające na czarno - białe, a w rzeczywistości czarno - srebrne, prace warszawskiego artysty Jana Dobkowskiego można obecnie oglądać w Galerii Sztuki Artemis w Krakowie. Niewielka sala, w której wiszą obrazy to jakby oaza ciszy i spokoju. Prace prezentują cykl malarski "Księżyc i moja czereśnia", zainspirowany widokiem drzewa czereśniowego  na tle wielkiego księżyca, którego kształt namalowany farbami akrylowymi na płótnie, z niebywałą precyzją za pomocą wąziutkich srebrnych linii poprzecinanych masywnymi czarnymi gałęziami drzewa, przypomina kształty znane z japońskiej grafiki. Bo też to malarstwo bardzo graficzne. Cieniutkie linie, za pomocą których Jan Dobkowski tworzy swoje prace, tym razem nasycone są niemal buddyjskim nastrojem ciszy, spokoju, kontemplacji. Przyroda zdaje się zamarła i niczym z cienia w księżycowym blasku wyłania się świat prawie nierzeczywisty, pełen sekretów i tajemniczych form, jakich zwykle o zmroku możemy się j

Konstanty Laszczka, młodopolski rodenista w Krakowie

Konstanty Laszczka urodził się w 1865 r.w wielodzietnej chłopskiej rodzinie jako syn karczmarza w Makowcu Dużym koło Mińska Mazowieckiego. Początkowo był jedynie zdolnym samoukiem, który dzięki wsparciu zamożnej ziemiańskiej rodziny Ostrowskich mógł wyjechać na studia do Warszawy. Dopiero warszawska edukacja, a potem, dzięki stypendium Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, wyjazd do Paryża uczyniły z niego docenianego twórcę. W latach 1891-96 kształcił się u paryskich mistrzów rzeźby: Antoine'a Mercie, Alexandre'a Falguiere'a i Jeana Leona Gerome'a, dzięki którym zaznajomił się z nowymi kierunkami w ówczesnej rzeźbie, a przede wszystkim z twórczością Auguste'a Rodina, który wywarł ogromny wpływ na jego prace. Rodinowskie wpływy widać wyraźnie w dziełach Laszczki, które można obecnie obejrzeć w trzech miejscach na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Niełatwo je wszystkie znaleźć. Warto zacząć od ekspozycji w Galerii ASP, na którą wejście jest od ulicy

Tajemnice świętego Szczepana

W krakowskim Europeum można  oglądać monumentalny obraz "Ukamienowanie św. Szczepana", przypisywany obecnie Hansowi Aachenowi (1552-1615), manierystycznemu mistrzowi pochodzącemu z Niemiec, który działał na dworze Rudolfa II w Pradze (od 1592 r.), a wcześniej  tworzył we Florencji i Rzymie, gdzie najprawdopodobniej zetknął się z rzymskim artystą zwanym il Pomerancio (Niccolo Circignani) i jego malowidłami m.in. w San Stefano Rotondo. Twórca  "Ukamienowania św. Szczepana" mógł znać jeden z fresków Pomerancia wykonany w latach 1581-1582, którego kompozycją się zainspirował, jak sugerują autorzy wystawy w Europeum. To manierystyczne dzieło odkryte przypadkiem podczas konserwacji ołtarza w kościele św. Szczepana w Krakowie w 2011 r. pierwotnie nie wyglądało tak wspaniale jak to można zobaczyć obecnie zwiedzając Europeum. Konserwacja sfinansowana całkowicie przez parafian (obraz nie jest wpisany do rejestru zabytków) i zlecona przez  proboszcza od św. Szc

Trumienki Ziemowita Fincka - wystawa w galerii Mia

W galerii Mia przy ul. św. Mikołaja 61 Wrocławiu tuż przed Wszystkimi Świętymi otwarta została wystawa prac malarskich Ziemowita Fincka. Młody artysta, urodzony w Kaliszu w 1988 r. , ukończył wrocławską Akademię Sztuk Pięknych na wydziale malarstwa i rzeźby w roku 2014 (dyplom w pracowni profesora Piotra Błażejewskiego). Wcześniej, w latach 2011-2012 był stypendystą w Akademii Sztuk Pięknych w Wenecji, na wydziale malarstwa. Wystawa we wrocławskiej galerii jest ekspozycją wyłącznie wanitatywno - filozoficzną, ale też w pewien sposób ironiczną. Mimo iż obrazy mają kształty funeralne (przypominają wieka trumien albo kształty epitafiów trumiennych tak popularnych w epoce baroku, która lubowała się w przedstawieniach nasyconych motywem memento mori), nie są bynajmniej żałobne. Wręcz przeciwnie. Kolory i kształty prac Ziemowita Fincka są raczej związane z życiem. Przypominają kwiatki ("Trumienka z niebieskim kwiatkiem") albo żelki ("Trumienka z drogą żelkowych

Skarbkowe kiczowisko - wystawa w GM we Wrocławiu

Wściekłe kolory, zabawki w klatkach, potwory hasające w miejskiej dżungli, jaskrawe i przerysowane postacie, a w tym wszystkim Marilyn Monroe i do tego dinozaury. Na ścianach wrocławskiej Galerii Miejskiej panoszą się spełnione sny małego chłopca. Namalowane perfekcyjnie akrylami, pastelami olejnymi, markerami kiczowisko sprawia, że widz oszołomiony czuje się jak w legolandzie albo innej krainie zabawek. Postacie atakują i niczym kosmici nic sobie nie robią z szoku ziemianina. Tytuł wystawy "Obcy chcą być dobrzy" (a właściwie "Obcy Chcą Być Dobrzy" - czyżby obcy chcieli zaznaczyć swą inność również stosując duże litery?) Krzysztofa Skarbka, ekscentrycznego wrocławskiego artysty związanego w latach 80. z poetyką Nowej Ekspresji, badającego jak bardzo można przekształcić mit ikon pop-kultury z lat 60. wtłaczając go w kiczowaty świat rodem z tandetnych reklam amerykańskich albo filmów klasy B, wskazuje odbiorcy tropy do odczytania. Filmowe rzecz jasna.

Szklany, szalony i barwny świat Staniego Borowskiego

Szklane rzeźby Staniego Borowskiego pokazane zostały po raz pierwszy w Polsce, we Wrocławiu, w galerii Versus na Jatkach, w ramach Europejskiego Festiwalu Szkła. Są bajecznie kolorowe, niczym sen Salvadora Dali surrealistyczne, ogniście i świecąco szalone, pełne zwierząt w błazeńskich ubrankach, na postumentach, między kaktusami. Ich ekscentryczne sylwetki przyciągają wzrok i sprawiają, że nie sposób uwierzyć, że naprawdę są ze szkła. To rzeźby, które przyjechały z jakiegoś niesamowitego odjechanego świata, z jakiejś planety amerykańskich jazzmenów, z jakiejś rockandrollowej knajpy, albo z filmów Davida Lyncha...Artysta łączy szkło z drewnem, metalem i ceramiką, barwiąc je na jaskrawe, przyciągające wzrok barwy. Tworzy przedstawienia zwierząt i postaci rodem z komiksów. Wchodząc do galerii Versus na wrocławskich Jatkach nie mogę się nadziwić, że te szklane rzeźby są takie duże. W głowie mi się nie mieści, że coś co widziałam dotąd jedynie na stronach internetowych, w rze