Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2016

Planeta Topor w Sosnowcu

Planeta Topor po raz pierwszy pojawiła się w Sosnowcu, w nowo wyremontowanym Pałacu Schoena, gdzie obecnie mieści się muzeum otoczone parkiem. Dzielnica to nie najciekawsza, ale też nazwisko Topor pojawiało się w przeszłości w kontekstach upiorno-wampirycznych ("Nosferatu Wampir"), groteskowych ("Lokator") i  surrealistycznych. Rolanda Topora mniej lub bardziej kojarzą ludzie zainteresowani filmem i kulturą francuską. Ten scenarzysta, pisarz, malarz, grafik, fotografik i aktor to we Francji prawdziwa ikona i to zarówno kontrkultury (założyciel słynnej Grupy Panicznej), jak i pop-kultury (pisał do mainstreamowego eleganckiego pisma "Elle"). Artysta urodzony w Paryżu w 1938 roku, czujący się obywatelem świata, kosmopolitą, który nie miał zbyt wielu sobie równych w grotesce i czarnym humorze, zmarł w kwietniu 1997 r. Niedługo zatem minie 20 lat od jego śmierci, ale jak to się zwykle dzieje w przypadku rodzin artystów, znalazł kontynuatora artyst

Ukraina w czerni i bieli - wystawa w Galerii Pusta

Ukraina zafascynowała Jolantę Rycerską właściwie przypadkiem. Gdy po raz pierwszy pojechała tam kilka lat temu, patrząc przez okno autobusu jadącego ze Lwowa do Łucka myślała, że każdy obraz przesuwający się przed jej oczami to gotowa fotografia. "Ukraina to raj dla fotografów", powiedziała na wernisażu wystawy "Sąsiedzi" w katowickiej Galerii Pusta. Można tam obejrzeć ponad sto czarno-białych fotografii. Tarnopol, Lwów, Łuck, Wołyń to miejsca, które obejrzała i uwieczniła wielokrotnie w latach 2014-2016. Na Ukrainie w 2016 r. była pięć razy. Portretowała ludzi, zwykłe sytuacje, miejsca, pejzaże, fragmenty miast, kawiarnie, sklepy, afisze, reklamy, kościoły, ceremonie religijne i świeckie zwyczaje. Fotografie czarno-białe pokazują świat, który jakby zatrzymał się w czasie. Zdjęcia te równie dobrze mogłyby zostać wykonane kilka lat temu. Wszystko niszczeje - ludzie, zabytki, miejsca. Reklamy nowych sklepów na starych ulicach robią upiorne wrażenie. Świ

Nostalgiczne podwórka w jesiennym świetle - wystawa prac Jacka Rykały

Jacek Rykała obchodzi w tym roku 40-lecie pracy twórczej. Jest artystą, którego prace urzekają i przyciągają wzrok do miejsc, które w rzeczywistości chciałoby się minąć przyspieszając kroku. Obskurne podwórka, połamane ławki, stare rupiecie, podejrzane cienie, z których nie wiadomo kto się wynurzy. Sosnowiecki artysta od czterech dziesięcioleci pozostaje pod urokiem tego co pomijane, pogardzane, brzydkie, przeznaczone na śmietnik. Zbiera rupiecie i wykorzystuje je w swoich pracach. Wmontowuje tabliczki emaliowane z nazwami ulic, dziwaczne, odrapane szyldy, haczyki, na których nie wiadomo co kiedyś wisiało, ramy drewniane, a nawet stare kraciaste kawałki chustki do nosa i brudnoszare płótna, które nakleja jako uzupełnienie obrazów. A jednak to malarstwo ma urok, dziwny, dekadencki, kojarzący się z zapomnianymi poetami (Endre Ady) i książkami mało znanych pisarzy (Milos Crnjansky). Urok melancholijny i nieco dwuznaczny, taki jaki mają niektóre przedmioty z Teatru Śmierci K

Pocztówki z marzeń Moniki Szwed - wystawa w galerii Zderzak

Monika Szwed, urodzona w 1978 roku w Poznaniu, studiowała na poznańskiej Akademii Sztuk Pięknych. Dyplom w zakresie Edukacji Artystycznej uzyskała pod kierunkiem prof. Alicji Kępińskiej oraz w Katedrze Multimediów pod kierunkiem prof. Piotra Kurki. Jest jedną z najlepszych artystek stosujących technikę pasteli olejnych. Tworzy subtelne, wysmakowane i precyzyjne prace o oszczędnej kolorystyce i wielotorowej narracji. Widać w nich inspirację japońskimi grafikami lub rysunkami z bajek dla dzieci. Pocztówki, podróże, labirynty, wspomnienia, pragnienia, zatrzymane chwile, poezja niedopowiedzeń... Prace Moniki Szwed przypominają nostalgiczne fragmenty przeszłości, pełne niepokojących sytuacji, erotyzmu i niemal filmowych scen uwiecznionych w futurystycznej architekturze niczym na obrazach Giorgia de Chirico. Surrealizm klaustrofobiczny, w którym atmosfera marzeń sennych prowadzi widza w świat bliski włoskim malarzom metafizycznym, ale i poetyckiej stłumionej perwersji spod zn

Złoty wiek malarstwa węgierskiego

Obraz
Sztuka węgierska, a zwłaszcza jej początki, romantyczne malarstwo krajobrazowe, historyczne obrazy patriotyczne, czy nawet secesyjne portrety, właściwie nie jest zbyt dobrze znana w Polsce. Ekspozycja " Złoty wiek malarstwa węgierskiego (1836-1936)" w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie daje możliwość zapoznania się z prawie dziewięćdziesięcioma obrazami reprezentującymi zarówno dziewiętnastowieczną twórczość węgierskich artystów, dzieła z przełomu XIX i XX w. pozostające pod silnym wpływem sztuki francuskiej (w Akademii Julien studiowało wielu węgierskich malarzy, którzy wchłaniali atmosferę paryskiej belle epoque ), jak i prace malarzy awangardy lat 20. i 30. XX w. Trzy sale wypełniają obrazy podzielone na dziewięć części: "Początki węgierskiego malarstwa narodowego" (dziewiętnastowieczne malarstwo pejzażowe m.in. Karolya Marko St. i Sandora Brodskyego), "Idealna przeszłość i realna teraźniejszość" (są tu podobizny węgierskich b

"Nie szukam obrazów, to obrazy szukają mnie".Wywiad z Gaborem Kovacsem

Obraz
Gabor Kovacs jest kolekcjonerem dzieł sztuki, właścicielem jednej z największych i najbardziej prestiżowych kolekcji sztuki na Węgrzech, a także założycielem Fundacji Sztuki Gabora Kovacsa, która powołana do życia w 2003 r. ma trzy cele: popularyzowanie dzieł sztuki węgierskiej, wspieranie młodych artystów oraz tworzenie i rozwijanie kolekcji malarstwa.Ten węgierski finansista, bankier i filantrop, swój pierwszy obraz kupił w roku 1991, nie myśląc jeszcze o stworzeniu kolekcji. "Gdy się wzbogaciłem chciałem dać coś od siebie innym, zacząłem gromadzić dzieła powstałe od XVIII wieku do końca II wojny światowej", powiedział słynny kolekcjoner na konferencji prasowej w Muzeum Narodowym w Krakowie, zorganizowanej z okazji otwarcia wystawy "Złoty wiek malarstwa węgierskiego (1836-1936)". Na ekspozycji niemal połowa obrazów pochodzi z kolekcji Gabora Kovacsa, którego poprosiłam o krótki wywiad dla Artystycznego spojrzenia. Jaką epokę lub styl w sztuce ceni

Skrzynie, komody, kredensy, czyli o stolarskim kunszcie - wystawa we wrocławskim MN

W ubiegłym roku we wrocławskim Muzeum Narodowym można było podziwiać niewielką wystawę poświęconą ewolucji najpopularniejszego chyba mebla, czyli krzesła - od formy skrzyniowej, poprzez bogato zdobione siedziska aż do nowoczesnych "dmuchanych" form zaprojektowanych przez Oskara Ziętę.  Teraz wrocławskie muzeum wabi nas wielką wystawą mebli,  wykonanych od XV do XVII wieku, prezentując na poddaszu  aż 250 eksponatów. Są wśród nich zwykłe skrzynie z okuciami, skrzynki podróżne, skrzyneczki do przechowywania dokumentów, do przenoszenia sprzedawanych dewocjonaliów odpustowych, a także kredensy, szafy i inne formy meblarskiego kunsztu rzemieślników z minionych epok. Ekspozycja pięknie zaaranżowana z wykorzystaniem specyficznego miejsca, jakim jest poddasze Muzeum Narodowego opuszczone kilka miesięcy temu przez kolekcję sztuki nowoczesnej (przewiezioną do Pawilonu Czterech Kopuł, gdzie znalazła dużo lepsze warunki wystawiennicze), pozwala zapoznać się z meblami, któr

Podniebne rzeźby Jerzego Kędziory

Zbliżając się do kładki ojca Bernatka, zmierzając  do Cricoteki, nie sposób ich nie zauważyć. Nad szarą Wisłą w Krakowie w słoneczny, październikowy dzień balansują kobiety i akrobaci, chłopcy i podniebne boginie. Istoty zawieszone wbrew prawom grawitacji i wbrew logice. Wyglądają na ciężkie, więc jak to się dzieje, że nie spadają? W ekwilibrystyce nie mają sobie równych, no może za wyjątkiem bydgoskiego symbolu utrzymującego się w niezwykłej pozie na linie rozpiętej między brzegami rzeki (pięćdziesięciokilogramowy "Przechodzący przez rzekę" to praca ustawiona nad Brdą w 2004 r. z okazji wejścia Polski do Unii Europejskiej)... Nie sposób ich nie zauważyć, ale też trudno jest sobie wyobrazić jak zasiedliły tę ekstrawagancką efemeryczną galerię sztuki współczesnej na wolnym powietrzu. Jak się tam dostały? zastanawiałam się przechodząc przez kładkę z głową zadartą do góry. I nie ja jedna. Sporo osób fotografowało, komentowało i rozważało jak artysta te rzeźby tam

Japoński świat rajskich koralików Shige Fujishiro w galerii SiC

Obraz
Shige Fujishiro urodził się w Hiroshimie i tam ukończył uczelnię artystyczną. To absolwent Wydziału Sztuk Pięknych i Teorii Sztuki na Uniwersytecie w Hiroszimie, ukończonych dyplomem w 2002 r. Studia doktoranckie odbył na tej uczelni w latach 2002–2005. W 2009 r. przeniósł się do Europy i zamieszkał w Hannowerze. Tworzy w niewielkiej pracowni,  pracując w niesamowicie drobiazgowy, niemal średniowieczny sposób. Z benedyktyńską cierpliwością nawleka na agrafki kolorowe szklane koraliki, tworząc postacie, rośliny, przedmioty codziennego użytku, a nawet gadżety reklamowe (reklamowe torby Lidla i Ikei, ale i reklamówka Tiffany &Co). Japoński twórca pokazuje świat blichtru i taniego połysku.Uwięzione zwierzęta, martwe i piękne, ozdobione koralikową biżuterią, z lśniącymi ściankami klatki, do której wystarczy wejść, by drzwiczki się zatrzasnęły... Na wystawie "Where is my paradise?" we wrocławskiej galerii SiC!, można zobaczyć jak gorzki wydźwięk ma to tytuło

Obrazy kwiatów i ptaków w Krakowie

"Kacho-ga. Obrazy kwiatów i ptaków w sztuce Japonii i Zachodu" to wystawa, którą można obejrzeć w krakowskim Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Ekspozycja podzielona jest na części - do pierwszej zaliczyć można liczne dzieła japońskich mistrzów jak Hiroshige czy Watanabe Seitei, zestawione z pracami zafascynowanych japońszczyzną malarzy młodopolskich, jak Jan Stanisławski, Stanisław Wyspiański, Wojciech Weiss, ale też z osobliwościami zupełnie nieznanymi współczesnym odbiorcom, np. dziewiętnastowiecznym Zielnikiem wrocławskiego pedagoga Josepha Langera (1865-1918), który był znawcą botaniki, kolekcjonerem japoników i twórcą realistycznych przedstawień roślin ("Studia zawilców"). Innym niezwykłym artystą, z jakim po raz pierwszy zetknęłam się na wystawie jest siedemnastowieczny malarz i kolekcjoner holenderski Otto Marseus (Marcellis van Schrieck, 1619-1678), członek bractwa Wędrowne Ptaki, który specjalizował się w malarstwie rodzajowym, do

Rodin i Camille Claudel, Dunikowski i Sara Lipska, czyli o związkach rzeźbiarzy z muzami-artystkami

Auguste Rodin (1840-1917), wybitny francuski rzeźbiarz, specjalizujący się w pomnikowych realizacjach takich jak "Myśliciel",  "Mieszczanie z Calais" czy "Brama Piekieł", przez wiele lat związany z modelką (z zawodu krawcową) Rose Beuret, w 1880 roku poznał  Camille Claudel (1864-1943), młodszą siostrę katolickiego pisarza Paula Claudela, która studiowała rzeźbę w paryskiej Akademii Colarossiego. Po odejściu z Akademii profesora Bouchera, została uczennicą Rodina, który zaprosił ją do pracy przy prestiżowym zleceniu na portyk dla Muzeum Sztuk Dekoracyjnych, dla którego realizował Bramę Piekieł. Rodin miał wtedy 40 lat, a młoda, utalentowana, niezwykle wrażliwa Camille była dziewiętnastolatką. Romans  był więc nieunikniony. Trzymano go jednak w tajemnicy, gdyż Rodin pozostawał w oficjalnym związku z Rose Beuret, z którą miał syna i którą ostatecznie poślubił, co prawda dopiero  3 tygodnie przed śmiercią... Camille i Rodin korzystali z jednej

Chiński urzędnik, erudyta, kolekcjoner, artysta - wystawa w warszawskim MN

W warszawskim Muzeum Narodowym po raz pierwszy zorganizowano wystawę sztuki chińskiej ze zbiorów muzeum w Pekinie, gromadząc eksponaty wokół tematu nie związanego z techniką (np. drzeworyt) czy rodzajem twórczości (np. malarstwo), lecz poświęcając ją ekskluzywnej grupie społecznej chińskich urzędników, którzy w Chinach mieli szczególny status. Ci doskonale wykształceni, dobrze opłacani przedstawiciele tego zawodu, zwani literati, mogli wywodzić się ze wszystkich grup społecznych - ich wszechstronne i wieloetapowe wykształcenie było jednak uzależnione od pieniędzy; na koszt nauki składały się czasem całe wsie. Życie urzędnika, jak to pokazuje wystawa w warszawskim muzeum, obracało się wokół piękna, wiedzy, ksiąg, rozrywek i luksusowych przedmiotów, którymi się posługiwali i którymi się otaczali. Literati  miał też wpływ na życie polityczne, społeczne i kulturalne w Chinach. Na warszawskiej wystawie pokazane zostały eksponaty pochodzące z okresu od XIII do XX wieku. Na ek

Rzeźby Stanisława Cukra w Galerii Fra Angelico

Zakopiański rzeźbiarz Stanisław Cukier, pochodzący z podhalańskiej rodziny artystycznej, w ubiegłym roku prezentował swoje małe formy rzeźbiarskie w krakowskim Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha na wystawie "Bóg i forma". Obecnie jego niewielkie rzeźby z brązu i plakiety można podziwiać w Galerii Fra Angelico, mieszczącej się na parterze Muzeum Archidiecezjalnego w Katowicach, a więc w miejscu gdzie w ostatnim czasie gościło kilku interesujących twórców. Stanisław Cukier pokazał w katowickiej galerii dzieła figuralne, o tematyce sakralnej, ale też portretowej. Niewielkie, ale i zupełnie maleńkie rzeźbki odlewane w brązie pokazują  postacie znane artyście, ale i takie, które wywarły wpływ na jego twórczość (św. Edyta Stein, św. Adam Chmielowski). Tytuł wystawy "Oto człowiek" jest znaczący. Rzeźby przedstawiają postaci, które wchodzą w relacje z innymi (przepiękne objęte pary), albo też pogrążone są w swoim własnym świecie, jak muzyk siedzący i