Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2016

Siemiradzki i jego idylle

Henryk Siemiradzki kojarzony jest głównie z nurtem akademickim w malarstwie XIX w. Jego monumentalne "Pochodnie Nerona" robią wrażenie. Nie tylko na turystach zwiedzających krakowskie Sukiennice, którzy zaskoczeni są rozmiarami tego płótna (385-704 cm!) i bogactwem detali i wątków oddanych z niezwykłą precyzją. Wielkim admiratorem "Pochodni Nerona" był również Tadeusz Kantor, który w swoich telewizyjnych programach o sztuce zachwycał się teatralnością tego przedstawienia. Henryk Siemiradzki urodzony w Nowobiełgorodzie w 1843 roku w rodzinie carskiego oficera, zanim udał się do Petersburga, by studiować malarstwo, ukończył wydział matematyczno-przyrodniczy Uniwersytetu w Charkowie, gdzie obronił pracę "O instynkcie owadów", która to dysertacja zapewniła mu tytuł kandydata nauk przyrodniczych. Kolejne studia to już petersburska Akademia Sztuk Pięknych, a następnie podróże artystyczne do Monachium  i Włoch, gdzie zwiedzał m.in. Neapol i był św

Pawilon Józefa Czapskiego w Krakowie

Józef Czapski miał życiorys tak barwny i nieprawdopodobny, że trudno jest znaleźć kogoś porównywalnego w świecie sztuki, ale też rzadko który malarz był równocześnie oficerem. Pierwsze lata spędził w sielskich Przyłukach, po czym zaczął uczęszczać do gimnazjum w Piotrogrodzie, zaczął studiować prawo, ale zrezygnował ze studiów by zostać  żołnierzem. Wstąpił do carskiego Korpusu Paziów, a w 1917 roku do Polskiego Pułku Ułanów, szeregi których opuścił, gdyż uznał, że chrześcijanin nie powinien zabijać i brać udziału w wojnie...  Gdy Piotrogród ogarnęła rewolucja 1917 roku,  stworzył wraz z kolegami wspólnotę pacyfistyczną, aby na przemoc odpowiadać modlitwą. Potem kształcił się w pracowni Józefa Pankiewicza na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Został współzałożycielem  Komitetu Paryskiego (1923 r.)  w  Paryżu, gdzie działał w środowisku intelektualistów, pisarzy i artystów. Następnie wrócił  do Warszawy, gdzie  w 1931 r. zajmował się m.in. pisaniem o sztuce do "Gło

Ewa Kuryluk, Kraków i miłość

Ewa Kuryluk to malarka, poetka, autorka  książek  ("Wiedeńska apokalipsa" z 1974 r.  i "Salome albo o rozkoszy" z 1976 r.), które są dla mnie znakomitym przykładem na to jak należy pisać o sztuce, żeby zafascynować odbiorcę i skłonić do poszukiwania obrazów, o których traktują te publikacje. W krakowskim Muzeum Narodowym otwarto niedawno wystawę  malarstwa "Nie śnij o miłości, Kuryluk" prezentującą dzieła w większości z prywatnych kolekcji i MN w Krakowie, stworzone przez obchodzącą w tym roku 70-lecie urodzin (jak ten czas leci!) Ewę Kuryluk w latach 1967- 1978. Ekspozycja znajduje się w salach na  pierwszym piętrze krakowskiego muzeum. Miejsce to jest dla artystki znaczące, gdyż w zbiorach tych, jak sama przyznaje, znajdują się jej najlepsze prace, a poza tym, jak podają autorzy wystawy, gmach główny muzeum  znajduje się niedaleko od Basztowej 15  (moim zdaniem nie jest to aż tak blisko, bo nawet idąc skrótem przez Krupniczą to kawałek dr

Fragmenty świata Weroniki Siupki, czyli Śląsk magiczny

Od 2008 roku katowicka graficzka Weronika Siupka tworzy cykl "Fragmenty świata", w którym uwiecznia  ginące, umierające, albo wręcz już nie istniejące miejsca na Śląsku. Katowicką rzekę Rawę, która wygląda niczym jeden z kanałów w Wenecji, wnętrza hut i obiektów poprzemysłowych, opuszczonych, walących się, w których nie ma już nikogo, nawet śladu ludzkiej obecności. Śląsk, jaki  powoli odchodzi w przeszłość. Miejsca widziane oczami artystki nabierają magicznych, niemal nadrealistycznych kształtów (cykl "Fasada" nagrodzony Grand Prix René Carcan International Prize For Printmaking w Brukseli). Pokryte rusztowaniami zawieszone jakby w przestrzeni ściany oddane z niezwykłą precyzją i  realistyczną żmudną pracą zmuszone do pozostania w pamięci, nim znikną na zawsze. Prace te wykonane najczęściej techniką akwaforty, czasem łączonej z mezzotintą lub akwatintą ("Wnętrze" I) można obecnie obejrzeć w katowickiej galerii Fra Angelico. Warto zwrócić uw

Pomarańczarki w Muzeum Śląskim

Obie wersje obrazu "Pomarańczarka" Aleksandra Gierymskiego można obecnie oglądać w nowym gmachu Muzeum Śląskiego. Znajdują się w Galerii malarstwa polskiego od 1800 do 1945 roku, z boku, otoczone takimi obrazami  jak ubiegłoroczny nabytek muzealny, czyli dzieło Alfonsa Dunina Borkowskiego, prace Kotsisa czy wielki portret pędzla Matejki. Wersję warszawską "Pomarańczarki" zakupiono do zbiorów muzealnych w 1928 r. w antykwariacie Dom Sztuki, wersję katowicką rok później w warszawskim antykwariacie Abe Gutnajera, który odkupił go w 1924 roku od kolekcjonera Ignacego Korwina Milewskiego, ten zaś  z kolei zakupił go bezpośrednio od Aleksandra Gierymskiego. Historię odzyskania wersji warszawskiej opowiadała na niedawnym spotkaniu  muzealnym Karina Chabowska, Główny Specjalista Wydziału ds. Strat Wojennych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. I była to historia prawdziwie detektywistyczna - zaczęło się bowiem od telefonu do Muzeum Śląskiego w Kato