Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2015

Z głębi(n) artystycznych inspiracji - wystawa w Muzeum Śląskim

Wystawa "Z głębi" w katowickim Muzeum Śląskim zgromadziła artystów, którzy swoje dzieła zaprezentowali dosłownie w głębinach muzealnych, na poziomie -2 b, w nowej siedzibie mieszczącej się w postindustrialnych wnętrzach tak przestronnych, że nawet ogromne prace z trudem wypełniły salę. 30 wspaniałych - od światowej sławy rzeźbiarki Magdaleny Abakanowicz, której  praca stoi na tle wideo-artu "Oczy"równie światowego formatu Lecha Majewskiego, mieszkającego na przemian w Wenecji i Nowym Jorku. Autor "Angelusa" w czerwonej marynarce przechadzał się podczas wernisażu pomiędzy pracami innych znanych artystów - Wojciecha Fangora (zmarłego nie tak dawno znakomitego warszawskiego malarza),  Gustawa Zemły (tego samego, którego dziełem jest Pomnik Powstańców Śląskich - mija się go wjeżdżając do Katowic od strony Spodka), niesamowitych rzeźb  Pawła Althamera (mnie kojarzących się jednak z upiornymi oskurowanymi postaciami z kontrowersyjnej wystawy Body

Skarby urojone - wystawa Miłosza Wnukowskiego

Wystawa prac Miłosza Wnukowskiego w CKK w Katowicach stanowi połączenie sztuki (malarstwo, rzeźba) z archeologią. Jest próbą  odtworzenia świata, którego już nie ma. Świata odnalezionego, posklejanego, ułomnego, ale dzięki temu tym cenniejszego. Zwykłe skorupy wykopane w ziemi, można by było skomentować kącik w katowickiej Galerii  Pustej, gdzie  niczym na śmietniku leżą połamane naczynia. Osiołek - rzeźba, posklejana z kawałków podobnie jak obraz przedstawiający antyczną wazę zrekonstruowaną z odnalezionych fragmentów. Współczesne rzeźby, których brak rąk i dziwne poskręcane pozy, sprawiają wrażenie, że jest to jakieś archeologiczne znalezisko, podobnie jak wydrążony pień drzewa, którego wnętrze Miłosz Wnukowski bardzo pracowicie artystycznie "opracował." Miłosz Wnukowski fikcyjnie odtwarza archeologiczną rzeczywistość. Brutalną jak na obrazie z psami uwięzionymi w klatce i zagryzającymi się wzajemnie, o czym świadczą kości porzucone obok (kości współbratymców

Art brut w Muzeum Śląskim

Art brut - sztuka prymitywna, tworzona z potrzeby serca, przez  niewykształconych twórców, egzystujących na granicy świata realnego i wymyślonego, na krawędzi społeczeństwa, nierzadko w biedzie i upokorzeniu, bez możliwości konfrontowania swojej sztuki z odbiorcą, ukrywającego często swoje dzieła przed publicznością z obawy (zwykle słusznej) przed wyśmianiem, kpiną i zepchnięciem tego co najbardziej kochają robić, do pozycji nadającego się na śmietnik kiczu. A jednak od wielu już lat na całym świecie kolekcjonerzy, galerie i muzea coraz baczniej przyglądają się takim twórcom. Znakomity francuski artysta Jean Dubuffet zafascynowany art brut, inspirował się sposobem takiego podejścia do materii twórczej, chciał osiągnąć świeżość i nieskażone cywilizacyjnym i akademickim balastem spojrzenie właściwe twórcom z kręgu sztuki prymitywnej. W katowickim Muzeum Śląskim w Dziale Plastyki Nieprofesjonalnej znajduje się sporo takich prac. Ostatnio otwarta została wystawa dzieł malar

Cały ten dżins - wystawa Mariusza Mikołajka w GM

"All that jeans" Mariusza Mikołajka tytułem wystawy we wrocławskiej Galerii Miejskiej nawiązuje do słynnego filmu reżysera i choreografa Boba Fosse'a ("All that jazz" - w Polsce znany jako "Cały ten zgiełk"). Ekspozycja ta prezentuje obrazy na podłożu denimowym, które wrocławski artysta wytrawiał, malował, deptał, wmontowując w nie prawdziwe trójwymiarowe dżinsy - pomarszczone, podniszczone, pokryte farbami. Skąd wzięła się denimowa pasja Mikołajka? Na początku było zamówienie  Americanos, firmy produkującej  spodnie z denimu, która zamówiła u artysty obrazy na dżinsowym podłożu. Miały zdobić wnętrza sklepów firmowych. Tak się zaczęło i jak widać artysta wykorzystał ten pomysł do tworzenia swoich ekspresyjnych, figuratywnych, wielkoformatowych obrazów.  Ta gwałtowność gestu, nerwowość, szokująca plątanina kształtów jakby nie do końca wykończonych, postaci bez twarzy, bez znaków szczególnych, łączy Mikołajka z Fossem, który zarówno w swoim

Romantyczne pejzaże Magdaleny Snarskiej

Magdalenę Snarską kojarzyłam z malarstwem figuratywnym, z pracami powstałymi z urzeczenia malarstwem dawnym, Janem van Eyckiem, z wizytami w Luwrze, gdzie obserwowała drobiazgowość artystów minionych wieków. W wywiadach z  artystką związaną z częstochowską uczelnią plastyczną (jest profesorem w katedrze malarstwa Wydziału Sztuki Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie), ale i wrocławską ASP, można poczytać o fascynacji malarki muzyką barokową Bacha, Haendla i Corellego, których dzieła rozbrzmiewały w jej pracowni podczas malowania. Tymczasem na otwartej niedawno w częstochowskiej Miejskiej Galerii Sztuki wystawie zaprezentowane zostały najnowsze prace z lat 2011-2015, czyli abstrakcje romantyczne, bo tak można by było określić to co można obejrzeć w sali MGS. Zwraca uwagę fascynacja światłem, kolorem, motywami nieba stapiającego się z morzem, zmierzchów nadmorskich, specyficznym poblaskiem, jaki czasem widać podczas zachodów słońca. Gdyby tak zabrać świetliste nieba z

Beksiński, Kosiński i akty w Częstochowie

Sale pełne nagich kobiet, ciała w negliżu, tonące w kolorowej mgle, wynurzające się z ciemności... Nagie kobiece sylwetki sprowadzone do figur geometrycznych, fragmentów uciętych przez artystę, albo stapiających się z otoczeniem... Akty eksperymentalne, malarskie, ale i realistyczne przedstawienia, o których niektórzy powiedzieliby  zapewne "po prostu gołe baby". Wiele prac  w stylu retro, ale i takie, które, nasycone humorem, budzą u widza uśmiech. Plaża w Rowach z nudystami, których kijem przegania sfotografowana w latach 80. wściekła staruszka  - czarno- biała fotografia Zenona Żyburtowicza, podobnie jak wizerunki pięknej żony Zdzisława Beksińskiego z lat 50. i fotograficzne dzieła Edwarda Hartwiga to już klasyka. Prace z kolekcji Jerzego Piątka z Kielc (fotografika, którego prace również można podziwiać na ekspozycji) prezentowane są w salach Miejskiej Galerii Sztuki w Częstochowie. Jest ich około setki. Większość to prace czarno-białe. Przedstawiają najczę

Muzeum Beksińskiego w Częstochowie

W Częstochowie w Miejskiej Galerii Sztuki znajduje się niezwykłe miejsce. Niezwykłe zwłaszcza dla miłośników twórczości Zdzisława Beksińskiego. Na piętrze w niewielkich salach ze specjalnie przyciemnionym oświetleniem wyeksponowane zostały prace z kolekcji Anny i Piotra Dmochowskich. Tych Dmochowskich, z którymi za życia artysta pozostawał w ambiwalentnych stosunkach  ni to przyjaźni ni to nienawiści, co znakomicie przedstawiła w swojej bestsellerowej książce Magdalena Grzebałkowska ("Beksińscy"). Prace Beksińskiego znajdują się tu od 2006 roku i dla wielbicieli talentu mistrza z Sanoka  to miejsce godne polecenia. 50 obrazów z lat 1983 -1995 i część rysunków Beksińskiego (lata 60. i 70.) oświetlonych reflektorami, w których zastosowano specjalne soczewki, powodujące  specyficzne efekty świetlne i zupełnie inny odbiór prac, zazwyczaj w muzeach eksponowanych przy mocnym oświetleniu na tle jasnych ścian - to wszystko ogląda się po prostu znakomicie. Kolory na obr

Winyle, grzechy i przytulanki - wystawa wrocławskich dyplomantów "My'15"

Prace tegorocznych wrocławskich dyplomantów z Akademii Sztuk Pięknych można obejrzeć w BWA na wystawie "My'15". A jest co oglądać. Instalacja Sebastiana Łubińskiego "Novum ens-largus panorama eventum I" widoczna jest przez ogromną witrynę galerii.  Wiszące winyle, czarno-białe i graficzne elementy, całość przywodząca na myśl rzeźby Jeana Dubuffeta, mająca w sobie elementy zabawy  charakterystyczne dla Nowego Realizmu (Niki de Saint- Phalle, Jean Tinguely) i przyciągająca wzrok monumentalna  skala realizacji młodego wrocławskiego artysty sprawiają, że Grand Prix wydaje się jak najbardziej zasłużoną nagrodą dla Łubińskiego. Na wystawie w BWA zwracają uwagę prace Marii Downarowicz. "Do przytulania" tworzy ogromna wielobarwana kapa ozdobiona kolorowymi kwadracikami i motylkami oraz wycięciami na głowy i ręce, w których umieszczono zdjęcia dziecięcych twarzy i dłoni. Na podłodze pod pracami znajdują się zabawki-przytulanki wykonane z miękkiej

Litewskie pejzaże znad Niemna - wystawa Mikalojusa Konstantinasa Ciurlionisa

Najbardziej znany malarz i kompozytor litewski Mikalojus Konstantinas Ciurlionis (1875-1911), choć na przełomie XIX i XX wieku cieszył się sporą popularnością, zarówno jako kompozytor jak i malarz, to obecnie w Polsce jest niemal kompletnie zapomniany. O Ciurlionisie po raz pierwszy usłyszałam bardzo dawno temu, kiedy podczas pobytu w Kownie jedna z mieszkających tam Polek z zachwytem opowiadała mi o muzeum, w którym znajdują się dzieła tego artysty, który komponował prawdziwie nowoczesną jak na owe czasy muzykę, ale też malował przecudowne gwiaździste krajobrazy, od których "serce napełniała nostalgia". Ten malarz nazywał się Michał Konstanty Czurlanis, był gruźlikiem, ale jakoś udało mu się tę chorobę pokonać (podobno przysłużyło się do tego gorące i suche powietrze Egiptu, który odwiedzał). Związał się z przepiękną i wybitnie utalentowaną poetką Sofiją i miał z nią córkę, Danusię. Co ciekawe, to dopiero Sofija nauczyła go języka litewskiego.  Cierpiał też na

Japońskie arcydzieła w MN we Wrocławiu

Wyrafinowanie i subtelność w życiu codziennym. W ceremonii parzenia i picia herbaty. W kaligrafii. Malowaniu motywów kwiatowych i zwierzęcych na zwojach jedwabiu. Delikatność urody aktorek i mieszkanek domów uciech. Grymasy wściekłości wojowników odzianych w samurajskie zbroje. I miecze katana wraz z ozdobnymi futerałami. To wszystko tworzy pełną niezwykłego uroku, ale i okrucieństwa kulturę Japonii, której dzieła można obejrzeć w sali na II piętrze wrocławskiego Muzeum Narodowego, pilnowanej przed dwa złociste stwory z wykrzywionymi paskudnie paszczami. Wystawa nie jest duża, ale prezentuje  szereg przepięknych przedmiotów codziennego użytku o egzotycznie brzmiących nazwach. Natsume, czyli pojemnik na sproszkowaną zieloną herbatę ozdobiony motywem jesiennych ziół wykonany został z lakowanego drewna (jeden z ok. 1808 r., drugi z 1906 r.). Talerz ze smokami wśród obłoków. Chabako, czyli kasetka do ceremonii herbacianej z motywem samurajskiej broni. Pudełka na lekarstwa wi