Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2015

Rezerwat w laboratorium artystów

Wystawa "Mocne stąpanie po ziemi" w katowickim BWA powstała w ramach projektu Rezerwat we współpracy z tarnowskim Biurem Wystaw Artystycznych. I w istocie mamy tu do czynienia z rezerwatem, w którym sztucznie wykreowane fragmenty przyrody zostały zamknięte i unieruchomione, tak że można tylko przyglądać się co artyści z nimi zrobili. Obfotografowali wszelkie możliwe zniszczenia, będące dziełem człowieka. Stworzyli laboratorium badawcze jakichś przedziwnych wynalazków. Nagrali filmy, w których wydostają się z krzaków, wspinają wśród kolczastych zarośli, wynurzają z wnętrza zamurowanego książkami, bezskutecznie próbują wstać i usiąść na ziemi, która im na to nie pozwala. Kontemplują martwego kota i konie pasące się w wielkim mieście, gdzieś na uboczu. Zabrali z plaży piasek, żeby przykleić go do mebla, zabrali z lasu sosnowe igły i powiązali je w mini snopki, a z patyków z plaży stworzyli dziwaczny instrument strunowy. Artyści zmagają się z naturą, postępując z p

Radykalne cukierasy - Radosław Ślany w GM

Niesamowite różowości, które zeszły ze ścian galerii, zsunęły się z płócien o niemałych rozmiarach i przekształciły w podłużne formy przypominające gigantyczne cukierki z wnętrzem, w którym można zobaczyć barwne nitkowate formy. Radosław Ślany na wystawie "Czwarty wymiar kreski" pokazuje, że rysunek może przemieścić się w przestrzeni tworząc rzeźbę. Widz zaś może wyobrażać sobie jak ewoluuje przedmiot narysowany kredkami na płótnie. Oglądanie prac wrocławskiego artysty w Galerii Miejskiej to wizualna przyjemność, przyjemność kolorystyczna (aż chciałoby się powiedzieć, o wstydzie!, że to jest śliczne) i równocześnie zabawa w wymyślanie  skojarzeń. Organizmy rysunkowe, wielkie i zajmujące przestrzeń, angażują widza swoją obecnością, są tak duże i tak absorbujące, że nie sposób ich nie zauważyć. Dwie niezbyt duże sale galerii,  dzięki pracom Radosława Ślanego, wydały mi się ogromne.  Abstrakcyjne i szalone formy rysunkowe zostały zestawione z formami "rzeźbia

Fotografie Beksińskiego w Leśnicy

Zdzisław Beksiński to jeden z najbardziej niezwykłych twórców, którego prace fotograficzne z lat 1957-1960 można obejrzeć w leśnickim Centrum Kultury "Zamek". Tytuł wystawy "druga odsłona/antyfotografie" uświadamia jak bardzo w swoich czasach Beksiński zafascynowany nowo odkrytym dla siebie medium starał się odnaleźć w nim niekonwencjonalne możliwości. Eksperymentował zarówno w zakresie techniki wywoływania filmów, jak i tematów. Sięgając do świata form nieożywionych przyglądał się przedmiotom, ich cieniom, odbiciom, fragmentom, które nienaturalnie wyolbrzymione (np. zwykła balustrada, której cień przypomina schody) sprawiały wrażenie odrealnionych. Fotografował to co miał w pobliżu - zarówno miejsca jak i ludzi. Twarze ukryte w mroku, spocone, stare i młode, ucięte i zestawione nieprzystającymi do siebie kawałkami. Efekty wywołane przez zwielokrotnienie i odkształcenie. Modele, którymi byli jego najbliżsi i znajomi. Żona Zofia Stankiewicz, której akty

Marilyn Monroe we Wrocławiu

Kim jest Marilyn Monroe chyba nikomu nie trzeba wyjaśniać. Norma Jeane Mortenson, bo tak brzmiało jej prawdziwe imię i nazwisko, po nieszczęśliwym dzieciństwie (ojciec zginął w wypadku gdy  przyszła MM miała 3 lata, matka montażystka filmowa cierpiała na schizofrenię) spędzonym głównie w rodzinach zastępczych, przedwczesnym małżeństwie zawartym w wieku 16 lat, zrobiła karierę jako modelka  reklamująca kostiumy kąpielowe, a  później  została gwiazdą takich filmowych bestsellerów jak "Mężczyźni wolą blondynki", "Jak poślubić milionera", "Słomiany wdowiec" czy "Książę i aktoreczka". Cierpiąca na depresje, nadużywająca leków i alkoholu aktorka w jednym z najbardziej znanych filmów "Pół żartem, pół serio" do białej gorączki doprowadzała ekipę swoimi spóźnieniami i dublami, o których krążyły legendy. Reżyser Billy Wilder  z powodu MM dostawał  rozstroju nerwowego, o czym po latach z rozbawieniem, ale i nostalgią wspominał  jej f

Zstąpienie do..., czyli o Przejściu Jerzego Kaliny

Przejście, czyli grupa rzeźbiarska, która stanęła w 2005 roku  na skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego i Świdnickiej we Wrocławiu, wzorowana jest na instalacji  Przejście - pomnik anonimowego przechodnia, która ustawiona została w Warszawie w 1977 roku. Jej autorem był Jerzy Kalina, urodzony w 1944 roku w Garwolinie rzeźbiarz, performer, scenograf, twórca witraży i filmów animowanych, który w 1971 r. ukończył warszawską ASP na wydziale malarstwa u Stefana Gierowskiego. Wrocławskie "Przejście" to dwie grupy, składające się z rzeźb przedstawiających  zwykłych ludzi, w zwykłych ubraniach (niektórym przypominają stroje z lat 50., a nie te z połowy lat 70.) usytuowanych po obu stronach skrzyżowania, "pod Arkadami". Postacie zatrzymane w ruchu, spieszące dokądś i w tym biegu zatrzymane. Zapadające się w chodnik. Nie zwracające uwagi na otoczenie. W zaślepieniu zmierzające do celu. Czy tak bardzo różnią się od dzisiejszych przechodniów goniących do pracy z torbami

Modry Tarasewicza

Leon Tarasewicz urodził się w  1957 roku we wsi Waliły koło Gródka na Podlasiu. Jest Białorusinem. W dzieciństwie odwiedzał cerkiew w Gródku, w której mógł oglądać sakralne dzieła Jerzego Nowosielskiego.  W 1984 roku ukończył studia na warszawskiej ASP i wrócił w rodzinne strony. Nie zaprzestał malowania, a wręcz przeciwnie. Malarstwo zdominowało jego obrazy do tego stopnia, że z tych obrazów... wyszło i zaczęło panoszyć się w jego instalacjach. Farba i wielkie pomalowane w charakterystyczne paski konstrukcje - na poły rzeźbiarskie, na poły architektoniczne stały się znakiem firmowym Tarasewicza. Jego realizacje można obejrzeć w różnych zakątkach świata - w USA, Izraelu, Korei, Niemczech i Polsce. Od pewnego czasu "pasiastą" instalację mogą oglądać mieszkańcy Krakowa i turyści, którzy przyjechali do stolicy Małopolski i odwiedzają  Gmach Główny Muzeum Narodowego. Podobnie jest w Katowicach. W nowej siedzibie Muzeum Śląskiego jeszcze przez kilka miesięcy stać będ

Fangorowe fale we Wrocławiu

Wojciech Fangor od lat urzeka mnie swoimi kompozycjami - wielkimi kołami o rozmytych krawędziach, wibrującymi falami jak barwne ślady duchów przemykają przez obrazy i  niemal op-artowskimi dziełami, które w swoich czasach były tak szalone i "oczopląsowe" jak u teoretyka op-artu Victora Vasarely'ego. We wrocławskim Muzeum Narodowym obejrzeć można ekspozycję niemal 100 dzieł Wojciecha Fangora, które powstały na przestrzeni  70 lat. Najwcześniejsza praca datowana jest na koniec lat 40. Z 1948 roku pochodzi portret Einsteina (źródło zdjęcia: strona internetowa zpap.wroclaw.pl). Ostatnie prace  powstały w 2012 roku. Wojciech Fangor jest  co prawda żyjącym klasykiem, ale wciąż zaskakuje żywą wyobraźnią i zmiennością fascynacji. W sztuce tego urodzonego w Warszawie 1922 roku, a więc obecnie 92-letniego artysty sporo jest eksperymentów, świeżości spojrzenia na abstrakcję i  zabawy z klasykami. Autorzy wystawy starali się pokazać wszystkie rodzaje aktywności twórcz

O turbanach, Osmanach i sułtance Roksolanie

Wymyślne nakrycia głowy, turbany  i wzorzyste kilimy. Portrety, zbroje,  osmańskie monety i ceramika. Imperium Osmańskie w czasach renesansu pokazane przez  ówczesnych malarzy, grafików i twórców przedmiotów codziennego użytku. Znakomici artyści -  Gentile Bellini, Tycjan (a właściwie jego warsztat), Albrecht Dürer , Hans Memling. I mistrz renesansowego  portretu  Marcin Kober (nadworny malarz polskiego króla Stefana Batorego). Wszystko to zobaczyć można na wystawie "Ottomania. Osmański Orient w sztuce renesansu" w krakowskim Muzeum Narodowym. Zgromadzono tu 150 eksponatów z 60 muzeów i kolekcji. Wystawa przygotowana we współpracy z brukselskim  BOZAR jest częścią dużego międzynarodowego projektu "Ottomans & Europeans: Reflecting on five centuries of cultural relations". Dla miłośników cieszącego się ogromnym powodzeniem  tureckiego serialu "Wspaniałe stulecie", którego akcja toczy się w roku 1520, kiedy to w Imperium Osmańskim do władzy